Zmęczenie to mało powiedziane. Wyczerpanie tak wielkie, że ledwo da się ustać na nogach. Plus satysfakcja. To daje crossfit – nowy system ćwiczeń, który przywędrował do nas ze Stanów i ma we Wrocławiu coraz więcej fanów.
Z czym to się je
Crossfit łączy ze sobą różne rodzaje ćwiczeń. Tak zwany WOD, czyli workout of the day może się składać na przykład ze skakania, podnoszenia się i dźwigania ciężarów. To trening ogólnorozwojowy. - Nie pracuje się tak, jak na siłowni, nad konkretną partią mięśni. Ćwiczy się je wszystkie naraz, trenując też zwinność i wytrzymałość - tłumaczy trener crossfitu Tomasz Aleksander z Fort Gym.
W duńskiej armii i w klubie
Przypomina to katorżnicze zajęcia wojskowe (crossfit stosowany jest zresztą na przykład w duńskiej armii), ale trenować może każdy. Ćwiczenia są wbrew pozorom stosunkowo proste, nie trzeba być super sprawnym i wysportowanym, żeby się ich podjąć. - Trenują nastolatki i ludzie po 50-tce. Mężczyźni i kobiety – opowiada Tomasz Aleksander. - Często to osoby, które cały dzień spędzają za biurkiem.
Crossfit łączy gimnastykę, ćwiczenia metaboliczne i dwubój olimpijski. Wykorzystuje przyrządy, których nie ma w siłowniach, jak odpowiednie sztangi czy kółka gimnastyczne. Ćwiczenia wykonuje cała grupa, ale każdemu mierzony jest czas.
Chodzi o to żeby się wyżyć. - Po treningu czuję się wypluty, ale endorfiny działają. Mam też ogromną satysfakcję, że dałem radę – wyjaśnia Michał. - To taki wf dla dorosłych, z którego wychodzi się na kolanach. Przedtem trenowałem na siłowni, ale tu ćwiczy się w grupie i to bardziej motywuje – dodaje Jarek.
We Wrocławiu działa jeden klub crossfitu afiliowany w CrossFit Inc. założonym przez Grega Glassmana, który wymyślił te zajęcia. To CrossFit Mjollnir z lokalizacjami 7 Kontynent Gym przy ul. Wrocławskiej na Bielanach i Fort Gym przy ul. Braniborskiej. W wielu klubach fitness prowadzone są też zajęcia zgodne z regułami crossfitu. Mają one różne nazwy: fit cross, trening cross czy cross for fit.
Tekst i zdjęcia Joanna Strutyńska