W lipcu tego roku właścicielka zwierzęcia zauważyła dziwne zachowanie jednego ze swoich kotów. 9-letnia kotka Liza zaczęła się zataczać. Pierwsze wizyty u lekarzy weterynarii nie przyniosły odpowiedzi na pytanie, co dolega zwierzakowi. A z kotem było coraz gorzej. Konieczny był rezonans magnetyczny. Wyniki okazały się bardzo złe. Jedna połowa mózgu kota została zaatakowana przez guza typu oponiak. – Rozwiązania były trzy: eutanazja, przedłużanie życia w bólu przy pomocy leków i sterydów albo ryzykowna operacja – wspomina pani Małgorzata.
Kobieta zdecydowała się na operację swojej ulubienicy. Nie było pewne jednak, czy kot ją przeżyje, a jeżeli tak, to jak będzie funkcjonował tylko z połową mózgu. – Operacja była dla nas sporym wyzwaniem. Ponad godzinę otwieraliśmy czaszkę zwierzęcia. Usunięcie nie byłoby możliwe, gdyby nie specjalistyczne noże laserowe w które jest wyposażona nasza klinika – mówi profesor Zdzisław Kiełbowicz, szef kliniki i katedry chirurgii UP we Wrocławiu.
Na szczęście los i doskonała opieka weterynaryjna przygotowała dla kota szczęśliwy scenariusz. Już kilka dni po operacji kotka zaczęła stawać na własne nogi. Niedosłyszała na jedno ucho i miała problemy z okiem. Pojawił się także niedowład tylnej łapy. Jednak z dnia na dzień było coraz lepiej. – Postępy Lizy witałam ze łzami szczęścia. Kiedy zaczęła sama jeść, kiedy zaczęła korzystać z kuwety, kiedy zaczęła chodzić - wspomina pani Małgosia.
Mija właśnie pięć miesięcy od operacji. Kotka nadal jest pod kontrolą profesora Kiełbowicza. – Muszę przyznać, że sam nie liczyłem aż na tak doskonała formę kotki – mówi lekarz.
Liza chodzi, biega, bawi się z innymi kotami. Wygląda i zachowuje się jak najzdrowszy kot. – Kiedy mówię znajomym co przeszła i że ma tylko jedną półkulę mózgu, ci patrzą na mnie z niedowierzaniem. Nie chcą wierzyć. „To przecież zupełnie zdrowy kot!”. I oby tak było przez długie lata – kończy szczęśliwa właścicielka kotki.