– Wpisanie na krajową listę UNESCO rękopisów Słowackiego, to bardzo ważne wydarzenie dla Ossolineum, które jest skarbnicą najcenniejszego i najbardziej kompletnego zbioru autografów Juliusza Słowackiego. Dzięki temu już od lat międzywojennych Ossolineum nazywane jest „Domem Słowackiego” – tłumaczy dr Dorota Sidorowicz-Mulak, wicedyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich ds. Biblioteki Ossolineum.
Na Listę Krajową Programu UNESCO „Pamięć Świata” trafiła rękopiśmienna spuścizna Juliusza Słowackiego z lat 1835-1865.
Prezentacja rękopisów Juliusza Słowackiego
WystawaZakład Narodowy im. Ossolińskich, Refektarz
Skarby „Domu Słowackiego”
Zbiory Ossolineum kryją najwspanialsze utwory polskiego romantyka m.in. rękopisy dramatów „Konrada Wallenroda”, „Fantazego” „Zawiszy Czarnego”, ale także wierszy – „Grób Agamemnona”, „Testament mój”, „Hymn o zachodzie słońca”, listy wieszcza, czy bogato ilustrowany przez niego samego album z podróży na Wschód w latach 1836-1837 (m.in. do Ziemi Świętej i Egiptu).
Dr Dorota Sidorowicz-Mulak podkreśla, że materiały przechowywane w Ossolineum to źródło do badań nad życiem i twórczością Słowackiego. – Przez lata były one wykorzystywane zarówno do edycji utworów wieszcza, jak i do badań nad jego życiem – dodaje wicedyrektor ZNiO.
Badacze Ossolineum zwracają uwagę na fakt, iż Juliusz Słowacki przekraczał granice gatunków literackich i stylistyk. „Nasycał utwory ironią i metaforami, odwołującymi się do wszystkich zmysłów. W sposób mistrzowski wyrażał ogromną skalę uczuć, stanów wewnętrznych – od zachwytu naturą, poprzez narodowe emocje po mistyczne „stany ekstremalne”. Postrzegał świat z niezwykłą wrażliwością, jako coś dynamicznego, stąd zmienne i „niedokończone” formy, jakie przybierały jego dzieła” – wyjaśniają specjaliści.
Jak rękopisy Słowackiego trafiły na Dolny Śląsk
We Wrocławiu Juliusz Słowacki gościł dwukrotnie, spotkał się tu z matką Salomeą w 1848 roku po 18 latach rozłąki.
Jak na ironię losu, choć w liście do matki Juliusz Słowacki donosił, że Wrocław jest „dosyć ładny, niezmiernie stary, wszystkie domy podobne do siebie, tak że dla kierowania się w tym mieście kompas bardzo by się przydał” to właśnie w stolicy Dolnego Śląska, a ściślej Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich są dziś przechowywane rękopisy jego utworów.
Trafiły do Ossolineum za sprawą Teofila Januszewskiego, wuja i drugiego (obok matki Salomei) ze spadkobierców Juliusza Słowackiego. To właśnie członek rodziny w latach 60. XIX wieku przekazał rękopisy wicekuratorowi Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Lwowie i profesorowi Uniwersytetu Jana Kazimierza, Antoniemu Małeckiemu.
Spuścizna wieszcza bezpiecznie spoczywała we Lwowie do wojny, a nawet wówczas, kiedy wiosną 1944 roku Niemcy przewozili najbardziej wartościowe zbiory do Adelsdorfu (dziś to Zagrodno na Dolnym Śląsku), poza incydentem szabrowniczym, udało się potem skompletować rękopisy Słowackiego.
W 1945 roku zostały przekazane do Biblioteki Narodowej, a dwa lata później trafiły do Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu. Nieprzypadkowo dziś mówi się o Ossolineum, że pozostaje „Domem Słowackiego”.
Rotulusy z Ołbina także na liście UNESCO
Czym były rotulusy? Unikatową w skali polskiej i rzadką w wymiarze europejskim formą dokumentacji archiwalnej wywodzącą się ze starożytnej postaci książki, tj. zwoju papirusowego, a następnie pergaminowego (średniowieczne składały się z połączonych kart pergaminowych, zapisywanych równolegle do krótszej krawędzi, nawijanych na najczęściej drewniane drążki).
Rotulusy z lat 1305-1370 z zasobu Archiwum Państwowego, głównie protokoły procesów sądowych dotyczących majątków ziemskich nigdy nie były pokazywane publicznie. – To unikatowe i bardzo cenne zbiory – mówi dr Janusz Gołaszewski, dyrektor Archiwum Państwowego we Wrocławiu.
Dokumenty stanowią część spuścizny opactwa pw. św. Wincentego na Ołbinie we Wrocławiu powołanego do życia jako benedyktyńskie w latach 20. XII w. Pod koniec tego stulecia przeszło do rąk premonstratensów sprowadzonych spod Kalisza.