Piątkowa premiera „Moskwina” jest pierwszą w nowym projekcie WTL Child-Free dedykowanym widzom dorosłym.
Mieszkając z lalkami i robiąc naleśniki
– Jutro zrobimy naleśniki. (...) Nie jesteś w ciąży, to po plackach – mężczyzna uspokaja lalki-dziewczynki przygotowując dla nich śniadanie. Potem będzie wspólne oglądanie telewizji, ćwiczenia baletowe, w międzyczasie upominanie, jak robią często rodzice. Jesteśmy w mieszkaniu, które bohater zamieszkuje wyłącznie z lalkami. Dba o nie, każda ma swoje miejsce, zajęcia. Żadnej nie wolno zaniedbywać.
Makabryczne hobby rosyjskiego naukowca
„Moskwina”, przedstawienie Leny Frankiewicz z tekstem Jarosława Murawskiego, zainspirowały autentyczne wydarzenia i postać naukowca, która w 2011 roku zelektryzowała cały świat.
Anatolij Moskwin, lingwista władający 13 językami, znawca kultury celtyckiej i jakuckiej, najpierw dał się przyłapać z torbą pełną kości na cmentarzu w Niżnym Nowogrodzie, potem natomiast policjanci zobaczyli jego mieszkanie. Naukowiec trzymał w nim zmumifikowane przez siebie ciała dziewcząt i kobiet wykopane z cmentarza, ubrane i posadzone jak żywe osoby w różnych miejscach jego trzypokojowego mieszkania.
Moskwin wyjaśniał, że zareagował tylko na ich błagania o ocalenie duszy. U Rosjanina stwierdzono schizofrenię i umieszczono w specjalnym zakładzie (niedawno zresztą opuścił jego mury).

Moskwin.Zew
Teatr lalek Wrocławski Teatr Lalek
Spektakl o Anatolim Moskwinie
O sprawie Moskwina kilka lat temu przeczytał na jednej ze stron Tomasz Maśląkowski, aktor Wrocławskiego Teatru Lalek. – Nosiłem w sobie pomysł na spektakl, ale dopiero spotkanie z Leną Frankiewicz sprawiło, że dogadaliśmy się, jakich środków teatralnych użyć, by urzeczywistnić tę historię – wyjaśnia aktor. – Punktem wyjścia stała się instalacja, gdzie widzowie przychodzą, jak na wizję lokalną do mieszkania bohatera – mówi reżyserka.
Lena Frankiewicz przyznaje, że realizatorzy próbowali wejść do głowy postaci, czasem przerażającej, czasem makabrycznie śmiesznej. – Nie chcemy widzów straszyć, bardziej zrozumieć motywy działania niezwykle samotnego człowieka – dodaje Tomasz Maśląkowski. – Bohater nigdy nie miał kobiety, a bardzo pragnął być ojcem – dopowiada Lena Frankiewicz. – Ta opowieść wydaje się makabryczna, ale jest rodzajem moralitetu poświęconemu temu, co jest po drugiej stronie życia i chęci ożywienia nieożywionej materii – przekonuje reżyserka.
Spektakl nie będzie miał przerwy, ale dwie wyraźne części. W pierwszej widzowie mogą krążyć dookoła sceny, w drugiej oglądać przebieg zdarzeń już na siedząco.