„Dawna moda dziecięca XVII –XX w.” to pierwsza w Polsce duża wystawa poświęcona modzie dziecięcej. Kuratorki Małgorzata Możdżyńska-Nawotka i Diana Jędrysek nie tylko prezentują eksponaty z bogatych zbiorów muzeum (kaftaniki, czapeczki, sukienki, stroje stylizowane na ludowe, bieliznę niemowlęcą i buciki), ale także przede wszystkim starają się uzmysłowić widzom, w jaki sposób i w jakich okolicznościach je noszono. Jako punkty odniesienia do obyczajowości, historii i kultury posłużyły im zbiory malarstwa i grafiki. Zaprosiły też kolekcjonera dawnych fotografii Zenona Harasyma, by jego unikatowe zdjęcia dzieci dopełniły wystawę.
- Muzeum Narodowe, mimo historycznych zawirowań, ma jedne z najbogatszych w Polsce zbiory strojów i akcesoriów modowych – mówi Małgorzata Możdżyńska-Nawotka. – Przygotowując tę wystawę skupiłyśmy się na tym, by pokazać kontekst historyczny, ekonomiczny, edukacyjny strojów z uwzględnieniem indywidualnej biografii każdego z nich. Wiele z tych ubrań było przerabianych – skracanych, łatanych, nicowanych. Teraz te metody przedłużania życia ubrania znamy tylko z opowieści naszych babć – dodaje kuratorka. – Na to jak ubierano dzieci wpływ miały panujące w danej epoce poglądy filozoficzne, kulturowe i obyczajowe, wiedza na temat zdrowia, a nawet wydarzenia polityczne, czy towarzyskie – wyjaśnia. I tak upadek Powstania Styczniowego i żałoba narodowa spowodowały, że nawet dzieci ubierano w żałobne stroje. Modna w czasach wiktoriańskich szkocka krata to efekt wakacji brytyjskiej królowej Wiktorii w Szkocji.
Wystawa ilustruje ewolucję mody dziecięcej od XVII po XX wiek od ubioru niemowlęcia po strój prawie nastolatka. Najmłodsze dzieci owijano w tzw. powijaki, czyli pasy tkaniny, krępujące ruchy, ozdabiano je nawet czerwoną nitką. Przyjrzeć się im można na obrazie śląskiego malarza, który sportretował martwe niemowlę. Obraz pochodzi z XVII wieku. Stopniowo odchodzono od powijaków na rzecz długich sukienek, które skracano wraz ze wzrostem dziecka. Zobaczymy pięknie haftowane, batystowe sukienki do chrztu, a także mikroskopijne mitenki, czapeczki i kaftaniki dla najmłodszych. Do XVII wieku dzieci ubierano w miniaturowe stroje dorosłych, które były świadectwem zamożności rodziców. Dziecięca moda odzwierciedlała też rodzicielskie fascynacje literackie czy artystyczne. Dopiero w kolejnych wiekach zwrócono uwagę na specyficzne potrzeby dzieci dostosowując do nich ich strój. Strój stawał się co raz bardziej funkcjonalny i prosty. Zobaczymy więc klasyczne ubranka marynarskie dla chłopców, aksamitne komplety w stylu Małego Lorda, a także przepiękne stroje inspirowane folklorem – krakowskie, podhalańskie. Są też dziecięce akcesoria – buciki, kapelusze słomkowe, malutki gorset z XVIII wieku, którym krępowano także chłopców, by trzymali się prosto, wózki do wożenia niemowląt, piękne lalki, pluszowy miś, a nawet sukienka uszyta specjalnie dla figury dzieciątka Jezus.
Całości dopełniają zdjęcia z kolekcji Zenona Harasyma. – Ta kolekcja jest dokumentacją strojów z epoki. Fotograf w przeciwieństwie do malarza nie mógł niczego zmienić, pokazywał rzeczywistość taką, jaką była – mówi kolekcjoner. – Skupiłem się też na przybliżeniu warsztatu fotografa z XIX wieku. Fotografowanie dzieci wymagało od niego niezwykłych umiejętności: musiał nie tylko stworzyć miłą atmosferę w atelier, ale także unieruchomić dziecko na dłuższą chwilę potrzebną na wykonanie zdjęcia.
Wystawie towarzyszy książka „Dawna moda dziecięca”, nie jest to bowiem typowy katalog, ale popularno-naukowe opracowanie autorstwa kuratorek i kolekcjonera. – To pewnego rodzaju pionierskie przedsięwzięcie – mówi Diana Jędrysek, kuratorka i konserwator zbiorów. – Żaden konserwator nie robił jeszcze wystawy ani nie pisał katalogu. Udokumentowałam w nim szczegółowe dane na temat eksponatów, uwieczniłam przedmioty, które ulegają degradacji przez czas – dodaje. W obszernym wydawnictwie przeczytamy także o pochodzeniu wrocławskiej kolekcji tekstyliów.
ak
Wystawa „Dawna moda dziecięca XVII –XX w.” czynna jest do 2 czerwca.