Jeszcze przed mszą pogrzebową w kościele pw. Jana Apostoła na Zakrzowie (rodzimej parafii „Skrzyni”) ogłoszona została decyzja o nadaniu mu przez prezydenta Andrzeja Dudę Złotego Krzyża Zasługi.
W ostatniej drodze Bartłomieja Skrzyńskiego uczestniczyło kilkaset osób. Krewni, przyjaciele i znajomi, współpracownicy, politycy, samorządowcy, radni, dziennikarze, sportowcy, bardzo duża grupa osób z niepełnosprawnościami. Byli prezydent Wrocławia Jacek Sutryk oraz jego poprzednik Rafał Dutkiewicz.
Trudne pożegnanie z dobrym człowiekiem
Podczas mszy homilię wygłosił ks. Rafał Kowalski. – Bartek czynił wiele dobra. Jestem pewien, że dzięki temu, co robił, dzisiaj stoi przed obliczem Boga – mówił. Ks. Kowalski przeczytał także list od metropolity wrocławskiego. – Był dobrym i mądrym człowiekiem, takich trudniej się żegna – napisał arcybiskup Józef Kupny.
Wiele osób mówiło o miłości i oddaniu rodziców Wandy i Zbigniewa Skrzyńskich i siostry Bartka, Magdy Kokot, o której mówił, że była jego najpiękniejszym prezentem w życiu.
Na cmentarzu żegnał go prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. – Minęły zaledwie cztery dni, a nam bardzo go brakuje. Została pustka po nim i refleksja, że był człowiekiem nie do zastąpienia. Był serdecznym przyjacielem, był człowiekiem otwartym, tolerancyjnym, zawsze uśmiechniętym. Nie zajmował się sobą, swoją chorobą, nie chciał o niej rozmawiać. Bardziej interesowało go, co możemy wspólnie zrobić - mówił.
Prezydent Wrocławia wspominał, że „Skrzynia” łamał wiele barier, nie tylko architektonicznych, lecz także bariery mentalne, społeczne. – Pokazywał swoim życiem, że osoba z niepełnosprawnościami może żyć pełną piersią. Że może interesować się modą, podróżować.
Przedstawicielka Rzecznika Praw Obywatelskich przywołała określenie dr. Adama Bodnara, który o Bartku Skrzyńskim mówił: gigant aktywności.
Adam Komar, prezes Fundacji „Potrafię Pomóc”, która buduje we Wrocławiu Centrum Chorób Rzadkich, ogłosił, że placówka będzie nosiła imię Bartka Skrzyńskiego.
Bardzo wzruszającym momentem uroczystości na cmentarzu był hołd oddany przez żużlowców i kibiców Sparty Betard Wrocław. Kiedy składano urnę do grobu, rozległ się huk silników motocykli żużlowych oraz rozbłysły stadionowe race.
Bartek Skrzyński, dla znajomych „Skrzynia”
Był jednym z najbardziej rozpoznawalnych wrocławian. Od wielu lat angażował się w setki akcji i inicjatyw na rzecz osób z niepełnosprawnościami, nie tylko we Wrocławiu. Doceniano go za to, był laureatem wielu nagród m.in. Lodołamacza, nagrodą Rzecznika Praw Obywatelskich im. Pawła Włodkowica.
Poruszał się na wózku, lecz swoją aktywnością i pracowitością, mógł wszystkich zawstydzić. Udowadniał, że osoby z niepełnosprawnościami nie muszą spędzać życia zamknięte w czterech ścianach i przed telewizorem. Nurkował u wybrzeży Wysp Kanaryjskich, zdobył Śnieżkę, latał na paralotni. – Człowiek w jakiś sposób dotknięty przez życie, bardziej chłonie i szanuje chwile – mówił kilka lat temu w „Gazecie Wyborczej”.
We wrocławskim Urzędzie Miejskim odpowiadał za lokalne inicjatywy dla tego środowiska. Wymyślił termin W-skersi i przez kilka lat prowadził w telewizji program o tej nazwie. Z entuzjazmem opowiadał o udziale osób z niepełnosprawnościami w noworocznym koncercie na wrocławskim Rynku. Pomysłów, jak uczynić Wrocław miastem „bez barier”, miał dziesiątki. Tak samo, jak sprawić, by ludzie z niepełnosprawnościami mogli w pełni korzystać z dóbr oferowanych przez miasto.
Z taką samą determinacją zabiegał o pomoc indywidualnym osobom, jak i o rozwiązania systemowe. Na dziesiątki sposobów promował wiedzę o potrzebach niepełnosprawnych, przeciwstawiał się stereotypom na ich temat.
Rozmowa były jego żywiołem. Kochał ludzi, troszczył się o przyjaźnie, otoczenie zarażał pogodą ducha.
Wirtualna księga kondolencyjna
Ważne dla życia publicznego osoby we Wrocławiu żegnamy księgą kondolencyjną, do której można wpisać się w Ratuszu. Ze względu na pandemię koronawirusa miasto udostępnia wirtualną księgę online. Wpisywać się do niej można do 23 września br. Następnie zostanie ona wydrukowana i oficjalnie przekazana do Urzędu Miejskiego.

Do ostatnich dni pracował. Jego profil w serwisie społecznościowym kipiał od relacji z wydarzeń, spotkań i rozmów.
Otwarcie opowiadał o swojej śmiertelnej chorobie – postępującym zaniku mięśni Duchenne’a. Cierpiał, lecz nie skarżył się, przeciwnie – potrafił żartować ze swojej sytuacji. – Chcę żyć pełnią życia – wyznał w jednym z wywiadów.
Z wykształcenia był dziennikarzem, z czasem został wykładowcą w rodzimym Instytucie Komunikacji Społecznej i Dziennikarstwa UWr.
Jego wielką pasją był żużel. Od dzieciństwa był regularnie kibicował wrocławskiej Sparcie na Stadionie Olimpijskim. Uwielbiał podróże i spotkania z przyjaciółmi.
Zmarł we wtorek, 15 września. Miał 41 lat.