FILTRUJ
Przeniesiony na scenę antropologiczny esej Kacpra Pobłockiego „Chamstwo” składa się z dwóch aktów – pierwszy poświęcony jest mężczyznom, a drugi kobietom. Mężczyźni przypominają biblijną historię Noego i jego trzech synów, od których polska szlachta wywoziła podział społeczeństwa na Sarmatów i chamów, których przeznaczeniem jest praca pańszczyźniana na rzecz szlachty. W wątku osobistym natomiast bohaterowie opowiadają o swoich lękach, traumach, a także potrzebie czułości i wzajemnego wsparcia.
Akt drugi wypełnia gniew, bunt i niezgoda kobiet na wielowiekową męską dominację i sprowadzanie kobiet do obiektów seksualnych. Bohaterki rozprawiają się między innymi z antropologicznymi obserwacjami Bronisława Malinowskiego. Przywołują także postaci wiejskich szeptuch z ich wiedzą o ziołach i zaklęciach, czytają także autentyczne osobiste wspomnienia kobiet z początku ubiegłego wieku.
„Na scenie Chamstwo przestaje być opowieścią o przeszłości, a staje się performatywną refleksją o społecznych napięciach i metodach ich rozładowania. Pokazujemy, jak patriarchalna przemoc odciska swoje piętno i sprawdzamy, na ile jesteśmy więźniami tego systemu, ale też co zrobić, żeby się z niego wyzwolić. Prowadzimy coś w rodzaju nowatorskiej terapii historycznej – w dwóch grupach: kobiecej i męskiej, próbując uleczyć zgniłą atmosferę, o której pisze Pobłocki, ów stan społeczeństwa dotkniętego przemocą" (Agnieszka Jakimiak w wywiadzie dla portalu teatralny.pl, który przeprowadziła Magda Piekarska).
Z recenzji: „(...) Wrocławskie przedstawienie jest dowodem siły, jaką może mieć dobra praca zespołowa. Choreografia Oskara Malinowskiego wybija się w tym spektaklu na pierwszy plan – nawet ponad znakomity tekst i wideo Mateusza Atmana, nad oryginalną, niepodrabialną reżyserię Agnieszki Jakimiak". (Anna Pajęcka, Vogue).
„(...) Twórcy doskonale wiedzieli, co chcą powiedzieć, aktorzy świetne czują i odnajdują się w przygotowanych dla nich rolach i monologach – to wszystko sprawia, że (...) rodzi się wspólnota pomiędzy artystami (...) a widzami (...). Raz to za mało, ale z pewnością ten raz jest obowiązkowy – wizytę we Wrocławskim Teatrze Współczesnym polecam każdemu". (Katarzyna Mikołajewska, Gazeta Wyborcza Wrocław).
Rzeźnicza 12, Wrocław 50-132