Alba Holder przyjechała do Polski w 1987 roku.
„Brakowało mi słońca. Ale szybko zabrałam się do pracy”
– Wszystko było jeszcze wtedy szare, brakowało mi słońca. Ale szybko zabrałam się do pracy. Jestem magistrem edukacji, więc szybko zaczęłam uczyć angielskiego i hiszpańskiego, najpierw na kursach, potem w liceum, gdzie przepracowałam 25 lat. A że nigdy nie brakowało mi energii, otworzyłam też pierwszą we Wrocławiu szkołę tańca latynoskiego. Przez trzy lata pracowałam też w Teatrze Współczesnym przy spektaklu „Nie do pary”.
Teraz Alba Holder prowadzi restaurację La Habana, w której – jak mówi – dzieli się swoją kulturą, kuchnią, podejściem do innych. Lubi być wśród ludzi, rozmawiać z nimi, pomagać im. Troszczy się nawet o wronę, która codziennie czeka przed drzwiami restauracji, aż pani Alba da jej coś do jedzenia.
„Wszystko się zmieniało na moich oczach”
Alba Holder z czasem wrosła we Wrocław, poczuła, że jest u siebie. To tu urodziły się jej córki, tu patrzyła, jak po upadku komuny w Polsce wszystko wokół niej zaczęło się zmieniać, jak powstawały nowe budynki, zmieniały się ulice. Pojawiały się także kawiarnie i restauracje, których wcześniej brakowało. Teraz są także na Wielkiej Wyspie, gdzie mieszka i pracuje.
– Poza moją La Habaną, największą z nich, są tu także pizzerie, jest sushi, browar, cukiernia z kawiarenką – wylicza.
„Kocham Wrocław, jestem już Polką”
Pani Alba zawsze powtarza, że jest już Polką, bo mieszka tu dłużej niż na Kubie.
Kocham Wrocław, tu jest mój dom. Kocham też inne polskie miasta. Kiedy jestem za granicą, nawet na Kubie, mówię, że muszę już wracać do domu, bo czegoś mi brakuje.Alba Holder
Jej ulubione miejsca? Na przykład park Szczytnicki albo las w podwrocławskich Miłoszycach, gdzie mieszka jedna z jej córek.
O tym, dlaczego można zakochać się we Wrocławiu, podczas walentynkowego tygodnia opowiedzą nam także inni obcokrajowcy. Zaglądajcie na nasz portal.