Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Na co dzień popularyzuje tę wiedzę – prowadzi wykłady, pisze artykuły popularnonaukowe. Założył także wydawnictwo i sam wydaje książki i czasopisma. Ostatni bestseller to książka o olejkach eterycznych. W 2023 roku został nagrodzony przez Polską Akademię Nauk i ministra nauki w konkursie Popularyzator Nauki. A pasją zaraziła go…babcia. Był wtedy w przedszkolu.
Moja babcia skończyła mikrobiologię i uczyła w liceum w Częstochowie. Często zabierała mnie do swojej pracy. Tam była sala z wyposażeniem przedwojennym - pojemniki z formaliną, stare meble, niezwykły zapach - to wszystko wpłynęło na moją pasję do nauk biomedycznych. Zacząłem się interesować historią alchemii i starożytnym Egiptem w kontekście nauk medycznych. Naturalne więc było, że po wszechstronną wiedzę poszedłem na farmacjęAleksander Smakosz, magister farmacji.
Jego miłość do przypraw i historii trwa od lat. Ten świat – pachnący cynamonem, imbirem, kurkumą czy kardamonem – fascynuje. To połączenie kucharza i farmaceuty.
– Kiedyś monopol na sprzedaż przypraw miały apteki. Jeszcze w osiemnastowiecznej Anglii tylko w aptece można było kupić cukier. To były substancje trudno dostępne, drogie, sprzedawane z dużym zyskiem. W aptekach sprzedawano też wina aromatyczne, wódki, pierniki – wyjaśnia.
Aleksander Smakosz: piernik dobry na wszystko
Pierniki zajmowały tam szczególne miejsce. Tak naprawdę to był lek na wiele chorób. Do XX wieku uznawano go za medykament na wiele dolegliwości. To w pierniku umieszczano specjalne składniki działające bakteriobójczo, przeciwzapalnie, rozgrzewająco. Piernik naszpikowany był różnymi przyprawami – anyżem, kardamonem, cynamonem, pieprzem, ale nie czarnym pieprzem, a pieprzem Kubeba pochodzącym z Indonezji – najczęściej stosowanym w dawnym lecznictwie i do tego dość drogim. Owoce Piper cubeba były stosowane także przez pewien czas jako lek pierwszego rzutu na… rzeżączkę.
Piernik był więc nośnikiem leków na wiele chorób, np. na biegunkę, przeziębienie, wysoką gorączkę, ale też stosowano go na trudno gojące rany, czy jako środek ginekologiczny. Po dodaniu odpowiednich przypraw piernik miał działanie przeciwgrzybicze.
Tylko dawka czyni czy dana substancja jest trucizną czy nie
Podział na substancje prozdrowotne i trucizny jest dosyć sztuczny – twierdzi Aleksander Smakosz. – Każda ma bezpieczne stężenie. Przykładów jest wiele.
Szafran – w małej ilości barwi potrawę i aromatyzuje ją, ale w większej był używany do przeprowadzenia aborcji. Już kilkadziesiąt gramowa dawka powodowała poronienie.
Gałka muszkatołowa – kolejna przyprawa, która może być niebezpieczna zawiera bowiem substancje pochodne amfetaminy – mirystycynę. Z tego powodu gałka w niektórych odłamach Islamu jest zakazana. Zaburzenie świadomości można już odczuć po spożyciu… połówki gałki.
Trujące chwasty
Kąkol polny – niepozorna roślina z rodziny goździkowatych, popularny chwast. Dawniej rósł na polach zbóż, a zmielony z ziarnami trafiał do mąki.
– Jeśli jest go za dużo może spowodować nawet zgon. Okazało się, że zawiera dwie grupy substancji toksycznych – białka inaktywujące rybosomy (RIP) i saponiny. Dawniej była limitacja ilości kąkola polnego w chlebie, bo ludzie truli się nim. Tym niepozornym chwastem zajmuję się w swojej pracy doktorskiej – mówi Aleksander Smakosz.