Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Jednoznaczna odpowiedź na tytułowe pytanie nie padła. Ale i tak było ciekawie.
Tutaj powstają polskości paralelne
– Te ziemie są bardzo dużym wyzwaniem intelektualnym, duchowym, emocjonalnym dla reszty Polski. (…) To jest bardzo duże wyzwanie (…), żeby zauważyć przede wszystkim, że powstają, oczywiście nie tylko tutaj, ale tutaj bardzo wyraźnie - kontrpolskości, polskości paralelne. (…) Składające się z innych elementów, dla wielu osób tutaj atrakcyjniejsze. Więc gdybym miał krótko powiedzieć, to te ziemie są bardzo dużym wyzwaniem dla tej części Polski, która nadaje jakiś ton polskiemu imaginarium – mówił Zbigniew Rokita.
Autor „Odrzanii” zaskoczył także słuchaczy niespodziewaną rehabilitacją zwrotu „Ziemie Odzyskane”.
— Przywiązałem się do niego, zacząłem go używać. Uważam, że on jest bardzo uczciwy intelektualnie. (…) Pomyślałem sobie ostatnio jakiś czas temu, że o ile samo hasło Ziemie Odzyskane (…) kojarzy nam się z propagandą, z jakimiś Piastami, z przepolszczaniem tych ziem, to one są odzyskiwane być może dopiero teraz. Teraz, czy powiedzmy od jednego, dwóch pokoleń. One zostały w jakiś publicystyczny sposób, zabrane. To znaczy ta opowieść była nieprawdziwa. Natomiast dzisiaj ludzie sobie te ziemie odkrywają, odzyskują je właśnie. Natomiast to jest bardzo takie rozproszone, policentryczne – mówił podczas debaty.
Są tu granice, których nie widać na pierwszy rzut oka
Zwraca na nie uwagę w swojej książce Sławomir Sochaj. Nie ze wszystkich różnic możemy być dumni. Mamy nieco niższą frekwencję w wyborach, nieco wyższą przestępczość. Ale najbardziej uderzająca jest pewna asymetria w sensie kulturowym.
Ona jest jednym z moich głównych przedmiotów dociekań. No bo oto żyjemy w miejscu, w którym mieliśmy w przeszłości bardzo bogatą kulturę, choćby malarstwo. No i wiele z tych dzieł sztuki, które wcześniej znajdowały się na Dolnym Śląsku, dziś znajduje się w Warszawie. To nie dziwiłoby zaraz po wojnie, kiedy sytuacja była zupełnie inna. Ale może dziwić 80 lat po wojnie. Także wiele z tych dzieł sztuki ciągle nie zostało odzyskanychSławomir Sochaj
— Ja zresztą parę z tych dzieł sztuki też obserwuję, opisuję w mojej książce. One na przykład wiszą w warszawskich kościołach, wiele z nich wisi incognito, bez żadnego podpisu. Więc asymetria, o której mówię polega na tym, że z jednej strony propaganda po wojnie chciała, żeby pokazać nas jako ziemie odzyskane. A z drugiej strony zrobiła bardzo wiele, żebyśmy nie czuli się do końca jako pełnoprawna część Polski – opowiadał Sochaj.
W ocenie autora „Niedopolski” chodzi tak naprawdę o to, żeby z naszych regionów nareszcie uczynić regiony, które będą funkcjonować w świadomości powszechnej. Ale też będą pełniej reprezentowane w polityce. — Żebyśmy nareszcie zaczęli być traktowani w sensie politycznym, budżetowym ale też w sensie kulturowym, jako pełnoprawna część naszego państwa – mówił Sochaj.
Historia Solidarności wydarzyła się w Odrzanii. Nigdzie indziej nie byłaby możliwa
Na ciekawy wątek zwrócił uwagę Marek Mutor, twórca Centrum Historii Zajezdnia we Wrocławiu, obecnie wicedyrektor Ossolineum.
— To czego mi brakuje w tych narracjach ostatnich, (…) to uwzględnienia w tej opowieści o Ziemiach Zachodnich, czegoś co uważam za absolutnie kluczowe dla naszej dzisiejszej tożsamości. To znaczy doświadczenia okresu Solidarności. Bo to jest coś, co ciągle dzisiaj rezonuje społecznie. I uwaga, historia Solidarności wydarzyła się w Odrzanii, a jest to historia Wiślanii. To jest Gdańsk, to jest Szczecin, to jest Wrocław. (…) To nie jest historia jakaś taka lokalna, post-odzyskaniowa, poniemiecka czy kresowa. To jest coś bardzo polskiego i to właśnie tu się wydarzyło. I moim zdaniem to się właśnie tu musiało wydarzyć. Ze względu na pewne procesy (…), które doprowadziły do tego, że tutaj właśnie był taki dynamizm, w tym Gdańsku, w tym Wrocławiu – mówił podczas debaty.
To, że widzimy pęknięcia, nie jest wcale złe
— Trochę zaczynamy bardziej pojmować nasz kraj regionalnie i zaczynamy widzieć pęknięcia. I te pęknięcia moim zdaniem nie są wcale czymś złym. Wiele już wylało się łez na temat deficytu hajmatu w Polsce. Tego, że nie mamy tych małych ojczyzn. I to, że zaczynamy dostrzegać przynajmniej te rachityczne granice pomiędzy tymi małymi ojczyznami, moim zdaniem jest czymś co tak naprawdę zbliża nas do Europy – mówił Sławomir Sochaj.
— Czasami mówimy, że istotą Europy jest brak granic. Tak się często wydaje z naszej perspektywy, ale tak na dobrą sprawę, jak przyjrzymy się krajom w zachodniej Europie, to tam granic kulturowych jest bez liku. Te kraje są dosłownie poprzecinane niewidzialnymi granicami. I fakt, że zaczynamy je dostrzegać też w Polsce, wydaje mi się bardzo pozytywny.
To są moje ziemie
— To są moje ziemie. To są ziemie, na których jest dużo świadectw przeszłości i to nie polskiej przeszłości. I ja to dostrzegam, ja to widzę, ale to jest moje. Wiem, że to nie Polak zbudował wszystko tutaj, prawda (…), ale to jest moje, bo ja o to staram się dbać. Ja to jakby zaadoptowałem, ja to oswoiłem – mówił Marek Mutor.
Niby oczywiste. Ale dobrze, że zostało powiedziane głośno.
Debata w Roku Pojednania
Debatę w Centrum Historii Zajezdnia zorganizowano w nawiązaniu do uchwalonego przez Radę Miejską Wrocławia - Roku Pojednania. W 2025 obchodzimy 60. rocznicę powstania Orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich, 45. rocznicę powstania Solidarności i 80. rocznicę zakończenia II wojny światowej.