wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

22°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 13:45

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Aktualności
  4. Bruno Berger-Gorski o "Makbecie" w Hali Stulecia

Przed nami premiera "Makbeta" Giuseppe Verdiego w reżyserii Niemca Bruno Berger-Gorskiego, który specjalnie dla nas opowiada o swoich polskich korzeniach i o tym, dlaczego opera włoskiego kompozytora sprawdza się idealnie w dzisiejszych czasach. Premiera dzieła na scenie Hali Stulecia 13 czerwca.

Reklama

Magdalena Talik: Zacznijmy może nietypowo, od Pana nazwiska. Brzmiącego znajomo. Gorski to zapewne Górski.

Bruno Berger-Gorski: Prawdziwe nazwisko brzmiało Górski, zaś mój ojciec urodził się w Sztumie, choć potem mieszkali w Gdańsku. Pod koniec II wojny światowej jego rodzina, a więc moja babcia z dziećmi uciekła do zachodnich Niemiec, ja urodziłem się już niedaleko Kolonii, gdzie przybyło wielu ludzi z Gdańska. Dla nas, dzieci, fakt, że na wakacje przyjeżdżaliśmy do wujostwa do Polski było czymś naturalnym. Z dzieciństwa pamiętam Gdańsk, Mazury, a mój brat płynnie mówi po polsku i ożenił się z torunianką. Kiedy przekraczaliśmy granicę już było ciekawie, zawsze odpowiadało mi polskie poczucie humoru i to, że niczego w tym komunistycznym systemie nie traktowało się poważnie.  Potem wracaliśmy do Kolonii, gdzie wszystko było z kolei śmiertelnie poważne. Jako dziecko odbierałem to wyraźnie.

Magdalena Talik: Mówił Pan po polsku?

Bruno Berger-Gorski: Jedynie kilka zdań, językiem polskim posługiwał się natomiast mój ojciec i jego siostry. Jedna z nich niedawno odeszła. Kiedy się zestarzała i wymagała naszej opieki prosiła, by nie wymawiać przy niej głośno nazwiska „Berger”. Podkreślała wyraźnie, że jej nazwisko brzmi „Górski”. Nic w tym dziwnego, wyjechała z Polski jako 25-letnia kobieta, polski pozostał ważnym dla niej językiem.

Magdalena Talik: Do Polski, kraju Pana przodków, przyjechał Pan wyreżyserować „Makbeta” Giuseppe Verdiego w Hali Stulecia. To Pana trzecia realizacja tego tytułu. Dlaczego wciąż Pana fascynuje?

Bruno Berger-Gorski: „Makbet”, podobnie jak szekspirowski „Hamlet”, jest popularną historią, wszyscy ją znają. Wiedzą, że jest o karierze i o tym, jak żona popycha męża do zabijania. To wciąż aktualne. Dla kariery wielu ludzi zrobi dosłownie wszystko. To ciekawe, zwłaszcza że Wrocław jest miastem młodych, miastem uniwersyteckim, miastem, gdzie jest wielu ludzi głodnych sukcesu. Verdi wspaniale opowiedział muzyką dramat Szekspira.

Magdalena Talik: Miał słabość do dzieł angielskiego autora. Zrealizował opery na podstawie jego utworów – oprócz „Makbeta” jeszcze „Otella” i „Falstaffa”.

Bruno Berger-Gorski: Być może dlatego, że, podobnie jak u Szekspira, u Verdiego znajdziemy wiele wątków politycznych. Obydwaj przedstawiali uciskane społeczności. Pamiętamy, jak Verdi sprzyjał rewolucjonistom, którzy wyzwolili Włochy. W „Makbecie” pod koniec opery, kiedy przybywa Malcolm, i pomaga wyzwalać uciemiężonych ludzi w Szkocji, chór śpiewa przepięknie „Patria oppressa!”. I wreszcie świta nadzieja, a ze świata ciemności i krwi rodzi się pokój. To nawet jak dokonana niegdyś Pomarańczowa Rewolucja na Ukrainie, pokojowy przewrót ludzi, którzy wiele wycierpieli. Podobnie budzi się do życia lud, który odtajał po krwawych rządach Makbeta.

Magdalena Talik: W verdiowskiej interpretacji „Makbeta” ważne stało się wyeksponowanie targających bohaterami namiętności – żądzy władzy, miłości, nienawiści, zazdrości.  

Bruno Berger-Gorski: To wszystko znajdziemy w muzyce i, co istotne, jest związane z życiem prywatnym Verdiego, przecież dość smutnym. Zawsze kiedy słucham arii Makdufa „Ah, la paterna mano” śpiewanej nad zmarłą żoną i dziećmi zapiera mi dech. Bo to lament samego Verdiego, który stracił pierwszą żonę i dwoje dzieci. Nic straszliwszego nie może spotkać w życiu człowieka aniżeli utrata rodziny. Makduf śpiewa w tej arii o tym, co stanie się, kiedy się zestarzejesz, a nie będzie wokół ciebie dzieci, które przejmą nad tobą opiekę. Dominuje tu poczucie pustki, samotność. Verdi nigdy o tym nie zapomniał. Spotkał potem śpiewaczkę Giuseppinę Strepponi i musiał stoczyć walkę z kościołem, co zresztą jest ważnym wątkiem w wielu jego operach, podobnie jak występowanie przeciwko zasadom, jakimi rządzą się społeczeństwa. W połowie XIX wieku wszyscy się przeciw Verdiemu sprzysięgli, bo wybrał kobietę starszą, już zamężną, co oznaczało niechybnie skandal. Myślę, że w Szekspirze odnalazł autora dla siebie idealnego, bo za sprawą jego utworów uzewnętrznił emocje. Nie należy też zapominać, że dobrze znał świat polityki, przez pewien czas był w nią zaangażowany. Porzucił politykę ze względu na wstręt do korupcji. Chciał pracować dla dobra obywateli, użyć władzy i pozycji w szczytnym celu, ale okazał się zbyt uczciwy i szybko się wycofał.

Magdalena Talik: Niemieckie teatry proponują często inscenizacje bardzo nowoczesne, momentami zbyt udziwnione. Jaka będzie Pana wizja „Makbeta”?

Bruno Berger-Gorski: Postaramy się uaktualnić tę historię, ale będą, rzecz jasna, elementy historyczne, choć kostiumy zaplanowaliśmy z Małgorzatą Słoniowską uniwersalne. Najbardziej podoba mi się, że scenografia Pawła Dobrzyckiego wprowadza widza w niezwykłą przestrzeń lasu Birnam, ale nie pięknego i bujnego, a zniszczonego, jak w świecie spustoszonym przez apokalipsę. Dominuje nie drewno, ale metal, nawet przeżarty rdzą. To rzeczywistość, w której technika i wojna zniszczyły przyrodę i ludzi. Nie mamy pięknych zamków i komnat, pokazujących bogactwo Makbeta, wszystkie cztery akty rozgrywają się w tym lesie, ale widzowie, także studenci i uczniowie, powinni być usatysfakcjonowani. Pozostajemy wierni tak Szekspirowi, jak i Verdiemu.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl