Dla pary młodej to ma być niezapomniana chwila. Jeszcze lepiej, gdy będzie oryginalnie i wyjątkowo. Powiedzieć sakramentalne „tak” w otoczeniu dzikich zwierząt? Dlaczego nie. Nie trzeba wyjeżdżać na tropikalne safari, można to zrobić we wrocławskim ZOO.
- Takie śluby organizuje ajent restauracji, która jest na naszym terenie. Goście weselni mogą zwiedzić nasz ogród, a przyjęcie trwa nawet po zamknięciu ZOO – mówi Ryszard Topola, rzecznik prasowy Wrocławskiego Ogrodu Zoologicznego.
Rzecznik pytany o to, czy goście weselni nie próbują pogłaskać niedźwiadka czy wykąpać się z hipciem odpowiada, że takich sytuacji nie było.
- Zwierzęta na noc są zamykane – zaznacza Ryszard Topola.
Jeżeli ktoś zamiast fauny preferuje florę – ślub może wziąć w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Wrocławskiego.
- Najpopularniejsze miejsce ślubów to placyk z widokiem na katedrę, w pobliżu pergoli i stawu. Wiosną kwitną tam piwonie i żonkile, później irysy i złocienie – wylicza prof. Tomasz Nowak, dyrektor Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Wrocławskiego.
Jedno trzeba przyznać - fantazji ślubnej wrocławianom nie brakuje. Są śluby na statkach i w parkach. Te w hotelach czy restauracjach nie są już niczym nadzwyczajnym.
– Miejsce jest dowolne, ale ważny jest jeden warunek - musi być zachowana uroczysta forma. Koszt jest taki sam jak uroczystości w urzędzie. Opłata skarbowa za sporządzenie aktu małżeństwa to 84 złote - podkreśla Henryk Kalinowski, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego we Wrocławiu i dodaje, że nowożeńcy muszą zapewnić urzędnikowi dojazd na uroczystość i powrót z uroczystości. W tym roku udzielono 71 ślubów poza urzędem, w ubiegły roku 91.
Na murawie stadionu, na płycie lotniska, kilka tysięcy metrów nad poziomem morza na szczycie góry, w starym browarze, na dachu dużej hali przemysłowej, pod wodą w Aquaparku we Wrocławiu. W takich miejscach nowożeńcy robią sobie sesje zdjęciowe.
- Razem z narzeczonym myśleliśmy o jakimś nietypowym miejscu na ślub, na przykład w zajezdni MPK, ale ze względu na rodziców i gości zdecydowaliśmy się na tradycyjną formę w kościele – mówi Małgorzata Kalacińska z Wrocławia.
- Wszystko zależy od fantazji pary młodej. Robiłem zdjęcia na żwirowni, złomowisku czy pod wodą – opowiada fotograf Rafał Makieła i dodaje, że nie fotografował jeszcze nowożeńców podczas skoku na spadochronie. – Ale myślę, że to jest tylko kwestia czasu – dodaje.
Ale są i nowożeńcy, którzy miejsca wybrać nie mogą. Urzędnicy udzielają ślubów w szpitalach czy więzieniach. Skazany musi mieć zgodę dyrektora zakładu karnego. Goście, by wejść na uroczość, muszą podać swoje dane personalne i pokazać strażnikom, co wnoszą na teren więzienia.
- Ceremonia jest w sali, w której odbywają się posiedzenia sądu penitencjarnego – mówi Tomasz Wołkowski, oficer prasowy Zakładu Karnego nr 1 we Wrocławiu przy ul. Kleczkowskiej.
Za kratami ślubów z przepychem nie ma. Najczęściej jest to godzinna uroczystość przy kawie i słodkim. Lista gości ogranicza się do świadków i rodziców. Co prawda nowożeńcy w więzieniu nie mogą liczyć na tradycyjną noc poślubną, ale mają chwilę dla siebie. A dokładniej - 60 minut podczas tak zwanego widzenia rodzinnego lub jak mówią inni – intymnego, bez osoby dozorującej.
Gdyby ktoś wpadł na pomysł zorganizowania uroczystości ślubnej za murem i kratami, nie będąc osadzonym – to podpowiadamy, we Wrocławiu byłby pierwszy.
jarek ratajczak