Dla Australijczyków będzie to doskonała okazja do rewanżu za porażkę z Kamerunem w ostatnich mistrzostwach świata. Wówczas „Nieposkromione Lwy” sensacyjnie pokonały Australijczyków 3:1 i awansowały do II rundy rozgrywek.
– Mamy rachunki do wyrównania, ale chcemy też pokazać, że siatkówka jest dla Australii ważna. Przeszliśmy długą drogę od 2000 r., wiele razy graliśmy w Lidze Światowej i na tych mistrzostwach chcemy się pokazać z jak najlepszej strony. Awans do drugiej fazy to plan minimum – powiedział trener Australii Jon Uriarte.
Z kolei Kamerun jest na mistrzostwach uznawany za drużynę dość egzotyczną. W całym kraju jest tam tylko jedna hala spełniająca wymagania międzynarodowe, dlatego zawodnicy w klubach najczęściej trenują i grają na świeżym powietrzu, ubitym piasku lub asfaltowych boiskach. W Polsce „Lwy” chcą się pokazać z jak najlepszej strony.
– Pracowaliśmy wiele miesięcy. Jesteśmy bardzo zmotywowani i czujemy się silni, choć nasze przygotowania nie były pewnie na takim poziomie jak naszych rywali – przyznał szkoleniowiec Kamerunu Peter Nonnenbroich.
Z kolei kapitan zespołu z Afryki Jean Patrice Ndaki Mboulet dodał, że dla jego zespołu sam awans na mistrzostwa świata po raz drugi z rzędu to spełnienie marzeń. – Oczekujemy tutaj trudnych spotkań, ale czujemy się wspaniale. Chcemy pokazać, że Kamerun potrafi grać w siatkówkę – podkreślił.
mic