Po zaledwie dziesięciu minutach gry wrocławianie prowadzili 31:16, po kolejnych dziesięciu powiększyli przewagę o kolejne pięć punktów. Jasnym było, że Jezioro nie będzie w stanie odrobić strat. Zespół gości to bez wątpienia najgorsza drużyna w całej lidze. Pogrom we Wrocławiu nie był pierwszą tak wysoką porażką klubu Zbigniewa Pyszniaka.
Do przerwy świetnie grali Aleksandar Mladenović i Jakub Dłoniak. Ten pierwszy miał 14 punktów i 4 zbiórki, Dłoniak 10 punktów. Wrocławianie z każdą minutą spotkania tylko powiększali przewagę. Po przerwie urosła o kolejne dwanaście punktów.
W ostatniej kwarcie koszykarze Emila Rajkovića grali już na luzie i przegrali ją 14:23. Rajković po raz pierwszy w tym sezonie nie zdjął z siebie w drugiej połowie marynarki – gdy tylko robił to we wcześniejszych meczach jego zespół odrabiał straty i grał rewelacyjnie – tym razem nie musiał.
Wszechstronnie zaprezentował się Robert Skibniewski. Rozgrywający kadry narodowej rzucił 13 punktów, miał 4 zbiórki i 7 asyst. Wrocławianie nie dali też poszaleć w ataku swojemu byłem koledze z zespołu Dominiqueowi Johnsonowi. „DJ”, który we wcześniejszych meczach zdobywał z łatwością po 20 i więcej punktów, tym razem skończył mecz tylko z siedmioma i dramatyczną skutecznością z gry – 3 z jego 11 rzutów wpadło do kosza.
Co ciekawe tylko jeden z koszykarzy Śląska, wśród tych który oddali próbę rzutu z dystansu, nie był w stanie umieścić piłki w koszu. Był to Murphy Burnatowski. Z pięcioma zwycięstwami na koncie Śląsk Wrocław jest liderem tabeli Tauron Basket Ligi.
Śląsk Wrocław – Jezioro Tarnobrzeg 97:73 (31:16, 22:16, 30:18, 14:23).
Śląsk: Burnatowski 2, Trice 10, Skibniewski 13, Mladenović 17, Hyży 7, Tomaszek 2, Dłoniak 13, Kinnard 12, Kulon 4, Ikovlev 7, Gabiński 4, Cesnauskis 6.
Jezioro: Miller 12, Johnson 7, Morawiec 0, Wysocki 4, Patoka 11, Młynarski 15, Williams 15, Kozłow 9.