To, że to będzie trudny mecz wiedzieli wszyscy. Wrocławianki w przedmeczowych wywiadach podkreślały, że nie ma miejsca na błędy i niedociągnięcia na boisku. Muszą być gotowe na każdy atak i przyjęcie nawet najtrudniejszych piłek. I w pierwszym secie Impelki pokazały kibicom, że dobrze przygotowały się do tego pojedynku. Były jak jeden skuteczny organizm – atakowały i broniły się jak przystało na zespół który liczy się w europejskich pucharach. Taką postawą zaskoczyły swoje rywalki i doprowadziły do wyniku, na który czekali kibice. Wyprzedziły zawodniczki Galatasaray Istanbul o 10 punktów i na przerwę schodziły z wynikiem 25 do 15.
Drugi set to prawdziwa wojna nerwów – Turczynki pozbierały się, zmieniły taktykę i skutecznie atakowały zawodniczki Impela. Te broniły się i nie ustępowały, jednak nie potrafiły skutecznie odeprzeć ataki rywalek. Mimo fantastycznego dopingu wrocławianki tego seta przegrały 21 do 25. Trzeci set miał podobny scenariusz do pierwszego. Wrocławianki starały się – jednak to było stanowczo za mało. Traciły punkty, niszczyły własne serwy. Wyraźnie widać było, ze puściły im nerwy. Wynik? Przegrany dla Impela 22 do 25.
W czwartym secie widać było wyraźnie, ze wrocławianki poddały się. Miały przypływy sił i wtedy atakowały, jednak przegrały tę wojnę nerwów. Zawodniczki schodziły pokonane z boiska z wynikiem 17 do 25.