– Wiem, że forma moich podopiecznych jeszcze nie jest najwyższa, ale startujemy w tym roku spokojniej. Zawsze ciężko się gra w Dąbrowie, dlatego spodziewamy się trudnego spotkania, lecz my powinniśmy grać coraz lepiej – przekonuje trener Impelu Tore Aleksandersen.
Szkoleniowiec wrocławianek ma problem wynikający z przepisu, że na parkiecie jednocześnie mogą przebywać tylko trzy zagraniczne zawodniczki. Pozycja Denise Hanke jest niepodważalna, a ponadto w dobrej formie są Chorwatki Mira Topić i Hana Cutura. Dlatego Niemka Berit Kauffeldt bardzo rzadko pojawia się na boisku.
W zespole z Dąbrowy Górniczej trzeba zwrócić szczególną uwagę na rozgrywającą Ozge Cemberci. Turczynka w ubiegłym sezonie rywalizowała o miano najlepszej na tej pozycji. Nie należy zapominać także o najstarszej zawodniczce tej drużyny, medalistce mistrzostw Europy z reprezentacją Polski Eleonorze Dziękiewicz. Nieźle prezentują się także zagraniczne przyjmujące - Białorusinka Katerina Zakrewskaja i Amerykanka Gina Mancuso.
W ubiegłym sezonie oba zespoły spotkały się dwukrotnie i za każdym razem zwyciężał Impel. Teraz jednak są to w praktyce całkiem inne drużyny. – W meczu z Atomem Treflem nasza gra falowała. Musimy popracować nad tym, żeby „wchodzić do gry” od początku seta i żeby on był na naszą korzyść. Jeśli tak się stanie, to wierzę, że zwyciężymy – mówi Anita Kwiatkowska.
Atakująca Impelu jeszcze w tym sezonie nie zagrała. Doznała bowiem urazu i przez jakiś czas w klubie obawiano się nawet, że powtórzy się sytuacja z ubiegłego sezonu z Moniką Ptak, która leczyła kontuzję przez cały rok. Na szczęście te złe prognozy się nie sprawdziły. Anita wróciła już do treningów, chociaż w Dąbrowie Górniczej jeszcze nie zagra.