wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

9°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 00:05

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Szaleństwo z Illusion

Po kilkunastu latach nieobecności na rynku – od 2008 roku z rzadka przerywanych  spektakularnymi koncertami w dużych miastach, a w 2011 roku wydaniem składankowej płyty typu „the best of” – grupa Illusion wreszcie powróciła do regularnej aktywności artystycznej. Formacja Tomasza „Lipy” Lipnickiego nie tylko nagrała znakomitą płytę „Opowieści”, kto wie, czy nie najlepszą w karierze, ale, jak można się było przekonać w niedzielny (30 marca) wieczór w Eterze, wciąż daje świetne, pełne energii koncerty. Kilkusetosobowy tłum fanów, którzy wypełnili klub pod kinem Nowe Horyzonty, może zaświadczyć z pełnym przekonaniem, że Illusion im starszy, tym lepszy. Co najważniejsze, żeby docenić obecną kondycję tego zespołu, wcale nie trzeba mieć do jego twórczości osobistych sentymentów. Wystarczy posłuchać. I popatrzeć.

Dramaturgia koncertu Illusion była obmyślona sprytnie i z iście arystotelesowskim zacięciem. Funkcjonujący od starożytności schemat wstęp-rozwinięcie-zakończenie tu i teraz również sprawdził się doskonale. Muzycy zaczęli swój występ od mocnego utworu „To, co ma nadejść”, potem zagrali „Adubi” i „Vendettę”. Ten numer wzbudził wśród fanów nieprawdopodobny wręcz entuzjazm. Pod sceną rozpętał się dziki młyn, a publika wraz z „Lipą” odśpiewała każdy wers piosenki. Zadowolony Lipnicki przywitał potem fanów, zdradził, że ma „zryte” gardło i poprosił o wokalną pomoc przy każdym następnym utworze. Pierwszą część zakończyły „Pan Nikt” i „B.T.S”. Fani pomagali, a Lipa śpiewał bez  żadnych objawów jakiejkolwiek choroby.

Rozwinięcie stanowiły nowe kompozycje Illusion, te pochodzące z „Opowieści”. I to...praktycznie wszystkie. Grupa zagrała całą swoją nową płytę, odpuszczając sobie jedynie instrumentalny „Oddech”. Publiczność co prawda na początku tego setu skandowała tytuły starych hitów, ale została upomniana przez lidera: „Krzyczymy o piosenki stare, gdy gramy stare, a nie, gdy gramy nowe, bo to jest dosyć deprymujące...”. Zadziałało. Ludzie grzecznie wysłuchali nowych propozycji zespołu, przyjęli je nad wyraz życzliwie, i to z pewnością nie wyłącznie dlatego, że zostali żartobliwie skarceni przez swojego idola. Co dość zabawne, choć może wyłącznie dla kogoś, kto obserwował koncert z balkonu, „Lipa” na scenie dość mocno marzł i kilka razy narzekał na podkręconą klimatyzację. W pewnym momencie powiedział coś w stylu: „Cholerny nawiew. Jesteśmy trzy piętra pod ziemią, a tu normalnie wieje wiatr!”. Eter tego wieczoru musiał być zatem podzielony na kilka stref klimatycznych – na balkonie żadne wiatry nie wiały, powietrze stało w miejscu, a ubrania lepiły się fanom do ciała.

W trzeciej części koncertu zespół powrócił do starych przebojów. I znowu w Eterze rozpętało się szaleństwo. Takie hity jak „Solą w oku”, „Nóż”, „Wojtek” czy „Na luzie” śpiewali wszyscy. „Bracie” i „Tylko” poszły już na bis. A po chóralnym „Jeszcze jeden!” Illusion zagrał „Skocznego”. I po niemal dwóch godzinach świetnego grania ostatecznie zszedł ze sceny.

Słowo o supportach. Były dwa zamiast anonsowanego jednego. O ile pierwszy, The Bad Sleep Well, dobrze wpisał się w klimat imprezy, grając muzykę bliską sercom zdecydowanej większości publiki, o tyle drugi – The Colonists – mógł zostać potraktowany przez fanów Illusion jak złośliwa prowokacja. Gitarzysta w kowbojkach, podartych dżinsach, z kamizelką narzuconą na gołe ciało i białym (!!!) Gibsonem w rękach? Dwadzieścia lat temu byłoby to nie do pomyślenia, dziś przeszło stosunkowo gładko. 

Ech, co za czasy.     

Przemek Jurek

Illusion zagrał w Eterze w niedzielę 30 marca.

             

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl