Wrocławski recital Bachowski jest częścią szeroko zakrojonego projektu koncertów „Bach Project”, które Yo-Yo Ma zagra w 36 dni (ale nie w jednym ciągu-podróż trwa od lata 2018 roku) na 6 kontynentach. W Europie wiolonczelista zagra Bachowskie suity, swój znak rozpoznawczy, w Atenach, Barcelonie, Lipsku, Wiedniu i we Wrocławiu. Celem jest pokazanie, jak 300-letni utwór potrafi łączyć ludzi wielu kultur.
Przy czym należy pamiętać, że dla Yo-Yo Ma kultura to wyjątkowo pojemny termin – zawiera się w nim zarówno sztuka, jak i wszystko, co pozwala nam lepiej zrozumieć siebie nawzajem od muzyki i literatury po kuchnię. Dla Yo-Yo Ma świat jest układem naczyń połączonych.
Wunderkind wychowany z czułością
Trudno nie być kosmopolitą, kiedy już od dzieciństwa ma się status wunderkinda, gra przed kolejnymi prezydentami, pracuje z najwybitniejszymi artystami swoich czasów. Ale mogło być inaczej, bo o wielu cudownych dzieciach świat zapomniał, albo oni sami nie wytrzymali presji i pokładanych w nich oczekiwań.
W przypadku Yo-Yo Ma zdecydowała kochająca się rodzina muzyczna, w której wychowywano dzieci z czułością i zapewniono wyjątkowo wszechstronne wykształcenie. Yo-Yo ma, poza muzyczną profesją, studiował antropologię na Harwardzie, zaś jego siostra Yeou-Cheng, utalentowana skrzypaczka i pianistka została ostatecznie pediatrą, także kończąc tę samą uczelnię co brat, choć od lat opiekuje się Children’s Orchestra Society.
Rodzina Ma była zupełnie niezwykła. Ojciec zrobił doktorat z muzykologii na Sorbonie, studiował kompozycję i grę na skrzypcach w Paryskim Konserwatorium, w Chinach był związany z Uniwersytetem w Nankinie. Swoje dzieci kształcił w domu, sam opracowywał najlepsze techniki, by je zaciekawić, uczył odwagi w pokonywaniu trudności w utworach, a także zawsze wierzył w ich talent, kreatywność.
Nie tylko muzyk, przede wszystkim człowiek
Kiedy Yo-Yo miał siedem lat rodzina przeprowadziła się do Nowego Jorku. Siedmioletni muzyk i jego siostra Yeou-Cheng, świeżo upieczeni imigranci, zagrali wówczas przed prezydentem Johnem F. Kennedym, wybitnym dyrygentem Leonardem Bernsteinem i, co szczególnie istotne, przed jednym z największych wiolonczelistów XX wieku – Pablo Casalsem. Ma zapamiętał zwłaszcza ostatnie spotkanie.
Casals pochwalił jego grę, powiedział:„Świetnie, ale powinieneś też zagrać w baseball”. Po latach Yo-Yo ma wspominał, jak dobiegający osiemdziesiątki Casals w jednym z wywiadów podkreślał, że postrzega siebie w pierwszej kolejności jako człowieka, potem muzyka, a dopiero na końcu jako wiolonczelistę. „Zawsze o tym myślałem” – dodał Yo-Yo Ma.
Bachowskie Suity
I przez kolejne lata kariery udowadniał, że jest nie tylko muzykiem, a interesuje go wiele aktywności, przy tym wyjątkowo konsekwentnie pracuje na rzecz edukacji młodych, wyrównywania szans. Do jego legendarnych projektów interdyscyplinarnych należy Yo-Yo Ma: Inspired by Bach, w którym do każdej z sześciu Bachowskich suit na wiolonczelę solo obmyślił osobny temat do rozważań. W pierwszym odcinku była to sztuka ogrodów, w drugiej fascynacja akwafortami z cyklu „Więzienia” („Carceri”) włoskiego mistrza Giovanniego Battisty Piranesiego, w piątej zachwyt nad sztuką Bandō Tamasaburō, aktora Kabuki. W sześcioodcinkowym, muzyczno-dokumentalnym eksperymencie pokazywał, jak wiele łączy odmienne, wydawałoby się, dziedziny, z muzyką.
W Narodowym Forum Muzyki na scenie zasiądzie wyłącznie on sam i przez ponad dwie godziny, bez przerwy, zagra wszystkie sześć wyjątkowych suit. Bach skomponował je w Köthen w latach 1718-1723. Każdą z nich rozpoczyna preludium, potem są cztery tradycyjne tańce (allemande, courante, sarabanda, gigue), a pomiędzy sarabandę i gigue Mistrz włączył także albo dwa menuety, bourée, gawoty.