Trybuna C wypełniona po brzegi, mocny doping z B, a na parkiecie piątka: Martin, Bibbs, Nizioł, Dziewa i Ramljak. Pierwsze minuty upływają na spokojnej, zorganizowanej grze, ale Śląsk przyspiesza i odskakuje na 10 punktów po trzech kontrach, z których ostatnią z góry kończy Ramljak. O pierwszy czas prosi trener gości. Gospodarze sprawnie wracają do obrony, z czym miewali problemy w serii z Treflem, skutecznie atakują pole trzech sekund i po pierwszej kwarcie prowadzą 23:14 (9 punktów Kuby Nizioła).
Legioniści wyglądają, jakby przyjechali zbadać teren. Vinales ma problemy z przeszkadzającym mu Martinem, ale punktuje skrzydłowy Holman. Śląsk odpowiada i kontroluje grę. Po stronie gości uaktywnia się Leslie, dzięki któremu Legia jest blisko. Jednak dopóki gra wolno, a Śląsk biega, Wrocław jest szczęśliwy i prowadzi po pierwszej połowie 42:38.
Legia bierze się do pracy i korzysta z kilku niecelnych rzutów rywali. W czwartej minucie tej kwarty po raz drugi w tym meczu wychodzi na prowadzenie, co w dużej mierze zawdzięcza skutecznej walce na atakowanej desce (14 zbiórek ofensywnych) i lepszej niż w pierwszej połowie obronie. Mecz jest wyrównany. Niesiony głośnym dopingiem Śląsk prowadzi dwoma punktami.
Nerwowo rozpoczęła się ostatnia część. Cztery punkty Legionistów, zbiórka, faul i techniczny dla Ramljaka za kwestionowanie decyzji sędziów. Legia dorzuca trójkę i prowadzi 68:64. Najbardziej skuteczni są Lesie (22 punkty i 10 zbiórek) i Holman (16 punktów, 6 zbiórek i aż 6 bloków). Vinales ma 9 asyst. Dla Śląska najwięcej rzucają Martin, Dziewa, Ramljak i Nizioł — wszyscy powyżej 10. Niestety, cały czas jest problem na bronionej tablicy. Na 3 minuty przed końcem jest remis, a w Hali Stulecia prawie wszyscy stoją. Świetnie grający Holman wylatuje za drugie niesportowe przewinienie. Po mocnym bloku, trójce i łatwych punktach Dziewy zapachniało zwycięstwem (mimo szczęśliwej trójki Vinalesa od tablicy w międzyczasie). Znów dziewa spod kosza i Śląsk wygrywa mecz pierwszy 83:77. Dziewa: 20 punktów (7/9 z gry), 9 zbiórek i 3 bloki.
- Bardzo ważny mecz. Na tym etapie każdy daje z siebie 100 procent. Dobrze zaczęliśmy, ale oni są dobra drużyną, więc byli blisko. W play-off liczy się tylko zwycięstwo, nieważne iloma punktami. To tylko jeden, musimy wygrać jeszcze dwa, a wiemy, że łatwo nie będzie - skomentował zaraz spotkaniu Ivan Ramljak.
Mecz 2. w niedzielę 21 maja o godzinie 17.30 w Hali Stulecia. Później seria, rozgrywana do trzech zwycięstw, przenosi się do Warszawy.