Piekarnia przy ul. Puszczykowskiej 6 działa w tym miejscu jeszcze od czasów powojennych.
Mój teść zaczął prowadzić tę piekarnię zaraz po wojnie w 1945 roku. Dostał ją z przydziału razem z mieszkaniem, być może dlatego, że w czasie wojny pracował jako piekarz. Jego dyplom piekarski pochodzi z 1934 roku. Później przez wiele lat mój mąż z nim pracował, a ja dołączyłam do nich w 1980 roku.Alicja Szulczyk
Kiedyś tu były kolejki
Do 1992 roku w piekarni i w sklepie rządzili teściowie pani Alicji, a potem ona wraz z mężem przejęli interes. Przez wszystkie lata działalności piekarni były tu wypiekane chleby pszenne i razowe oraz tradycyjne bułki i rogale.
Były uczciwie wypiekane zgodnie ze sztuką, a nie takie jak teraz, nadmuchane. Kiedyś tu były długie kolejki, jak jeszcze nie było marketów. Zwłaszcza, że była to jedyna piekarnia na całą dzielnicę. Pieczywo też było smaczniejsze, bo mąki były inne, dużo lepsze niż teraz.Alicja Szulczyk
Biznes stał się niedochodowy
Jak twierdzi pani Alicja, sklep zamyka, bo jest niedochodowy.
Po pierwsze bardzo wzrosły koszty działalności, a po drugie od sześciu lat jestem już na emeryturze i po prostu chcę odpocząć. Zwłaszcza, że sama stoję za ladą, bo na zatrudnienie sprzedawcy mnie nie stać. Żadna z moich dwóch córek nie chce przejąć sklepu i piekarni, bo to jest harówka na okrągło.Alicja Szulczyk
Teraz sklep, w którym sprzedawano wypiekane na miejscu pieczywo, zostanie zamknięty. Natomiast piekarnia, która zatrudnia dwóch pracowników, nie będzie już wypiekała chleba, a jedynie bułki do kebabów dla zewnętrznych odbiorców.