Do niebezpiecznej sytuacji doszło w piątek przed godz. 15.00 we Wrocławiu.
Na placu Kromera policjanci zauważyli opla, który jechał z dużą prędkością. Dali kierowcy auta sygnał, żeby zjechał i zatrzymał się na pobliskiej stacji benzynowej. Kierowca opla tak zrobił, po czym, gdy policjanci zaczęli się do niego zbliżać, z impetem ruszył i zaczął uciekać. Policja ruszyła w pościg za nim. Jego rajd nie trwał długo.
- Kierowca opla w wielu ok. 40 lat pędził ulicami miasta. Ściął latarnię i słupki u zbiegu ul. Jedności Narodowej i Wyszyńskiego, a następnie wjechał na chodnik w pobliżu przystanku autobusowego. Na szczęście nikomu nic się nie stało - mówi starszy sierżant Mateusz Ziętek z wrocławskiej policji.
Kierowca wyszedł z auta o własnych siłach i zaczął uciekać. Policjanci szybko go złapali. Okazało się, że nie ma uprawnień do kierowania autem, a na dodatek był poszukiwany za inne przewinienia i... ma 2 promile alkoholu w organizmie.
Mężczyzna został zatrzymany.
Nie ma już utrudnień w ruchu. Na miejscu policja nadal prowadzi czynności wyjaśniające.