60 podpaleń, straty Spółdzielni Mieszkaniowej na 400 tys. złotych
– W ciągu 2,5 roku zgłosiliśmy 60 podpaleń w obrębie wiat śmietnikowych. Straty SM „Biskupin” to ok. 400 tysięcy złotych, straty firmy ENERIS, właściciela kontenerów, też są duże. Zniszczeniu uległo ok. 100-120 kontenerów – mówi Jarosław Puchalski, z-ca dyr. ds. technicznych w Spółdzielni Mieszkaniowej „Biskupin”.
W mediach społecznościowych sprawę szeroko komentują mieszkańcy
– Obawiam się, że to się skończy, jak ktoś fizycznie poniesie obrażenia, strażak, czy np. kloszard śpiący gdzieś pomiędzy śmieciami. Oby nie – pisze pan Piotr.
– Dokładnie lub, co gorsze, wybuchnie większy pożar i zajmie się jakiś budynek, jak na Uniwersytecie Przyrodniczym niedawno. U nas z podpaleniami, to jak na Dzikim Zachodzie, totalne bezprawie – dodaje pan Leszek.
Podpalenia śmietników mieszkańcy osiedla przypisują ponad 80-letniej mieszkance Bartoszowic.
Mieszkanka Bartoszowic miała zostać już dwukrotnie zatrzymana w związku z podpaleniami
Przy pierwszym zatrzymaniu dwa lata temu, przyznała się do pięciu podpaleń. Potem się z tego wycofała, ale z jednego nie mogła, ponieważ zarejestrował ją nasz monitoringJarosław Puchalski
– Monitoring spółdzielni wychwycił także inne podpalenie śmietnika przez tę osobę, po drugiej stronie ulicy Bacciarellego. Mieszkańcy informowali też, że 5 października doszło do zatrzymania jej na gorącym uczynku przez Policję. Następnego dnia uśmiechnięta spacerowała już ulicami. Sprawa utknęła w prokuraturze – dodaje Puchalski.
– Pani złapana na gorącym uczynku podaje absurdalne tłumaczenia, że chciała poświecić sobie przy śmietniku płonącą gazetą, bo było ciemno. A ewidentnie występuje u niej nasilona piromania, co jest wiedzą powszechną – mówi Marek Zalewski, przewodniczący rady osiedla Biskupin-Sępolno-Dąbie-Bartoszowice.
Jednym z najczęściej podpalanych miejsc jest wiata śmietnikowa przy Mielczarskiego
Po trzecim pożarze, Spółdzielnia Mieszkaniowa „Biskupin” musiała ją rozebrać i postawić nową. Ta wytrzymała raptem trzy tygodnie. Podpalono ją ponownie. W wyniku pożaru ucierpiał także pobliski dąb – pomnik przyrody. Wypalona wiata jest w tej chwili zamknięta. Kontenery na śmieci stoją obok. W nocy z niedzieli na poniedziałek część z nich strawił ogień.
Ludzie ostrzegają się przed podpalaczką. Kilkukrotnie sami udaremnili próby zaprószenia ognia
– W związku z nieskutecznością systemu sądowego wobec zaopiekowania się tą chorą osobą i odizolowania tej pani od społeczeństwa, społeczność lokalna (…) stworzyła na lokalnych oraz sąsiedzkich grupach „system wczesnego ostrzegania” dzięki któremu wiadomo, że pani jest w danym miejscu, idzie ulicą i w którym kierunku się udaje. Dzięki temu udało się uniknąć kilku podpaleń w okolicach Bartoszowic. Teraz zapuszcza się coraz dalej od Bartoszowic, jest widywana na innych obszarach Wielkiej Wyspy, więc trzeba być czujnym również m.in. na Sępolnie – mówi Marek Zalewski.
Ponad 80-letnia kobieta czuje się bezkarna. Ale nie ma też pewności, czy wszystkie podpalenia można wiązać z jej osobą
– Jakim cudem podpalaczka nadal nie siedzi? To jest jakieś totalnie chore – pyta pan Bartosz na jednej z grup osiedlowych.
– Trudno powiedzieć, za dużo i za często coś płonie. Chyba piromanów mamy więcej w dzielnicy. Możliwe, że też są i przyjezdni, bo wiedzą, ze tutaj panuje bezkarność i można sobie coś podpalić bez konsekwencji – zauważa pan Leszek.
Podobnego zdania jest pani Jana. – Wydaje mi się, że ktoś inny teraz podpala na Wielkiej Wyspie. Podpalacz widzi, że policja nic nie robi w tym kierunku, a spalone kubły pójdą na konto babci – pisze.
Jest sprawa w sądzie. Oskarżona została… spółdzielnia
Tymczasem w Spółdzielni Mieszkaniowej „Biskupin” muszą się zmierzyć ze sprawą sądową, założoną przez… starszą panią, zarejestrowaną na monitoringu. – Oskarża nas o nadużycia i bezpodstawne zdemontowanie starej wiaty i postawienie nowej. Za złe dysponowanie majątkiem spółdzielni grozi do 10 lat więzienia. Podpalaczowi grozi do pięciu lat – rozkłada ręce Jarosław Puchalski.