wroclaw.pl strona główna
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Joanna Pawłowska: Przestałam odkładać marzenia „na kiedyś”

– Spisałam swoje marzenia kilka lat temu, gdy zmarła moja znajoma – wspomina Aśka. – Zawsze byłam z tych, co zaczynają „od poniedziałku”: obiecują sobie, że zaraz po weekendzie zabiorą się za to czy za tamto. Śmierć Gosi uświadomiła mi, że nie ma co czekać, bo nigdy nie wiadomo, czy ten poniedziałek nadejdzie.

Joanna Pawłowska na dziedzińcu Ossolineum fot. Oleksandr Poliakovsky
Joanna Pawłowska na dziedzińcu Ossolineum

Najpierw na liście znalazły się tylko trzy marzenia, ale za to naprawdę wielkie. Potem zaczęło ich przybywać i wciąż pojawiają się kolejne. Część z nich Joanna już spełniła.

Po pierwsze: napisać książkę

Joanna napisała książkę, która została wydana i znalazła się w księgarniach. To marzenie rozbiła na swojej liście na wiele podpunktów, żeby mieć co odhaczać: wymyślić tytuł, zaplanować kolejne rozdziały itd.

– Zabierałam się za nią przez wiele lat, jak zwykle od poniedziałku, ale w końcu zmobilizował mnie mąż, który sprezentował mi udział w kursie pisarskim u Małgorzaty Wardy – mówi Aśka. – Nie było łatwo. Bałam się porażki, milion razy chciałam się z tego przedsięwzięcia jakoś wykręcić, ale ostatecznie świetnie mi to zrobiło, zwłaszcza że zabrałam się do pracy w momencie, kiedy czułam się naprawdę kiepsko. Choruję na stwardnienie rozsiane, raz bywa lepiej, a raz gorzej. Wtedy było zdecydowanie źle, a ja stałam się mistrzynią biadolenia. Pisanie pozwoliło mi wyjść na prostą.

Książka ma tytuł „Kobieto! Spokojnie, to tylko wiek średni”, a wydawnictwo Novae Res opisuje ją tak: „Autorka tej książki, uzbrojona w poczucie humoru oraz zdrowy dystans, opowiada o wyzwaniach, które niesie ze sobą dojrzałość. Nie unika trudnych tematów – takich jak śmierć rodziców, redefinicja swojego miejsca w świecie czy pogodzenie się ze zmianami w ciele – ale robi to z lekkością, która pozwala spojrzeć na codzienność z nowej perspektywy.”

– Bo ja nie umiem pisać pompatycznie i z powagą – mówi Aśka.

Spotkanie autorskie Joanny Pawlowskiej Archiwum prywatne
Spotkanie autorskie Joanny Pawlowskiej

Po drugie : zobaczyć Grenlandię

W zeszłym roku Joanna była na Grenlandii, choć wcześniej taka wyprawa wydawała jej się równie prawdopodobna jak lot w kosmos.

– Myślę, że jeśli czegoś bardzo czegoś chcesz, los stawia na twojej drodze osobę, która może ci pomóc – mówi. Przypadkiem poznała człowieka, który organizował wyprawę w jej wymarzone miejsce i wzięła w niej udział wraz z mężem, Piotrem, choć mieli już zabukowane bilety w zupełnie inną stronę świata. Gdyby taka okazja pojawiła się w innym momencie jej życia, pewnie by z niej nie skorzystała.

Nie wszystko było takie, jak sobie wyobrażała i czasem musiała sobie powtarzać „Nie oceniaj!” (chodziło przede wszystkim o warunki, w jakich żyją psy zaprzęgowe i polowania na foki, którymi się je karmi), ale niczego nie żałuje.

Nigdy nie zapomnę niewiarygodnie pięknych lodowców, ani tego, jak maleńki czuje się człowiek, gdy płynie łodzią między nimi. Jak pyłek.
Joanna Pawłowska

Joanna Pawłowska na Grenlandii Archiwum prywatne
Joanna Pawłowska na Grenlandii

Joanna była także na Islandii, Wyspach Owczych, a następna ma być Patagonia – pełna spektakularnych krajobrazów kraina „na ogonie” Ameryki Południowej. Jest już w fazie realizacji. Po niej w planach jest Spitsbergen.

Po trzecie: zagrać w teatrze

Aśka wraz z przyjaciółką, Renatą oraz grupą innych kobiet, wystąpiła na scenie w amatorskim przedstawieniu o Robin Hoodkach z Maślic City.

– Dopóki przy winie wymyślałyśmy poszczególne sceny, była świetna zabawa i mnóstwo śmiechu. Schody zaczęły się, gdy trzeba było wyjść przed publiczność – śmieje się Joanna. – Ale wystąpiłyśmy, a zamiast 50 osób przyszło prawie 200.

Dziewczyny pracują razem do dziś. Założyły stowarzyszenie Kolektyw Pomysłów i prowadzą Centrum Aktywności na Maślicach. 

Zorza, tatuaż, Broadway Jazz i nie tylko

Na liście marzeń są oczywiście i takie, które dopiero czekają na realizację.

Joanna chce m.in. być na ślubie synów („Na razie nie planują”), pójść na mecz Chicago Bulls („Nie jestem fanką koszykówki, ale marzę o tym, by poczuć ten klimat, dać się porwać szaleństwu”), zobaczyć zorzę polarną („Dla mnie to czysta magia”), wykąpać się zimą w Bałtyku albo pod wodospadem („Od dwóch lat morsuję, więc…”), zrobić tatuaż („To będzie smoczyca, owijająca się wokół mojego przedramienia”), zorganizować uniwersytet dla ludzi w średnim wieku („bo jeszcze nie mogą zapisać się na Uniwersytet Trzeciego Wieku”) i zrobić wiele innych rzeczy, np. nauczyć się musicalowego tańca Broadway Jazz.

– To wyzwanie, bo nie mam poczucia rytmu i ruszam się jak drewno, ale mi na tym zależy. To coś, co chcę zrobić tylko dla siebie – mówi.

Joanna zawsze dużo działała na rzecz innych: jako wolontariuszka w fundacji Mam Marzenie pomagała spełniać pragnienia ciężko chorych dzieci, pracowała w hospicjum i w Szlachetnej Paczce, uczyła polskiego obcokrajowców. Dawało jej to mnóstwo radości i satysfakcji,  aż w końcu nadszedł moment, że poczuła się trochę wypalona.  

Kiedyś miała problem z robieniem czegoś tylko dla siebie, nawet nauka tanga z mężem wydawała jej się szczytem egoizmu. Dziś daje już sobie na to pozwolenie, bo rozumie, że z tym jest jak z maskami tlenowymi w samolocie: najpierw trzeba z nich skorzystać samemu, żeby być w stanie pomagać innym.

Joanna: „Nie chcę żałować, że czegoś nie zrobiłam”

Realizowanie marzeń nie jest łatwe, zwłaszcza że Aśka ma dwóch synów-studentów, męża, pracę (jest z wyksztalcenia psychologiem, jednak w tej chwili pracuje w szkole jako kierownik gospodarczy i zajmuje się ogarnianiem wszystkiego, od zamawiania papieru toaletowego po serwis fotowoltaiki), robi sporo rzeczy po godzinach. Nie śpi też na pieniądzach (żeby podróżować, rezygnuje z innych rzeczy) i nie jest całkiem zdrowa. Jednak uważa, że warto włożyć wysiłek w to, by robić rzeczy, które są dla nas ważne.

– Odhaczanie marzeń z własnej listy jest jak picie kawy z pianką: niby można żyć bez tego, ale jednak czegoś brak – mówi Aśka. – Motorem do działania były dla mnie wspomnienia osób u kresu życia, które gdzieś kiedyś przeczytałam. Wielu z nich żałowało, że w życiu tylko żyli, a nie przeżywali, a ja się tego żalu bardzo boję.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama