Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Na opisywanej na początku tekstu fotografii, przy wejściu do sklepu, stoi oparty o ścianę rower. Można sobie wyobrazić, że pewnego upalnego dnia, przed ponad stu laty, młoda dziewczyna przyjechała tu na lody swoim bicyklem po pokrytej granitową kostką Salzstrasse.
Wokół jeździły bardzo nieliczne jeszcze wtedy samochody. Słychać było za to stukot konnych dorożek, a na pobliskiej ulicy Pomorskiej znajdowała się stacja kolejki wąskotorowej, którą można było dojechać aż do Trzebnicy.
Piękna kamienica szczęśliwe nie ucierpiała w wojnie
Kamienica przy ul. Cybulskiego 10 w idealnym stanie przetrwała wojnę. To śliczny budynek z secesyjnymi balkonami. Zbliża się lato, w każdej chwili mogą przyjść upały. Być może wtedy sytuacja sprzed stu lat się powtórzy. Spragniona lodów rowerzystka przyjedzie pod ten adres i pod ścianą postawi swój bicykl.
Po wejściu do lodziarni o nazwie „Cybulskiego 10. Lody normalne”, po prawej stronie zobaczy zawieszoną na ścianie starą, powiększoną fotografię z 1915 roku, dokładnie tę samą, o której była tu mowa. Przed sobą ujrzy kolorowe i pachnące lody oraz właściciela lodziarni Pawła, który przejął to niezwykłe miejsce zaledwie w kwietniu. Poprzedni właściciel zarządzał nim przez 25 lat.
Na początek trzy smaki: cytrynowy, czekoladowy i śmietankowy
Lodziarnię „Cybulskiego 10” założono w 1956 r. i od tego czasu nieprzerwanie prowadzona jest tam działalność cukiernicza. Przypomnijmy jednak, że już przynajmniej od 1915 r. w tym miejscu wypiekano chleb i ciasta oraz wyrabiano lody, po drodze zmieniali się właściciele.
Sam tu przychodziłem ze swoimi rodzicami. Tu zawsze można było wpaść i porozmawiać. Także dziś odwiedzają nas klienci, kupują lody, siadają na ławce i opowiadają swoje historie, na podstawie których można by napisać książkę.pamięta Paweł Jakubowski, obecny właściciel
Najstarsi klienci wspominają, że na początku, w latach 50. XX wieku, były dostępne tylko trzy smaki lodów: cytrynowy, czekoladowy i śmietankowy. Potem pojawiły się bakaliowe i sorbet truskawkowy. To do dziś podstawowe smaki.
Do dziś jedna z maszyn to niemiecki kocioł do lodów
– Poprzedni właściciel przekazał nam swoją wiedzę i wszystkie tajniki. Nauczył także, jak robić klasyczne lody, sprzedawane w tym miejscu od dziesięcioleci – uchyla rąbka tajemnicy Paweł.
Paweł prowadzi lodziarnię z żoną Martą. Pomagają im jeszcze dwie studentki. Opowiada, że do dziś lody wyrabia na tym samym sprzęcie, na którym były produkowane od dawna. To trzy urządzenia, połączone w jedną linię technologiczną. Jedno z nich jest przedwojenne. To kocioł z nazwą niemieckiego producenta.
– W czasie produkcji jedna maszyna kręci się szybciej, inne wolniej. Dodają naszej pracy kolorytu. Gdy je włączamy, całe pomieszczenie aż wiruje – opisuje Paweł.
Klienci przyjeżdżają do lodziarni z najdalszych części Wrocławia. Jedna z osób zaproponowała ostatnio, żeby na ścianie zawiesić mapkę pokazującą, kto skąd przybywa. Możliwe więc, że wkrótce zobaczymy w środku taką topograficzną mapę klientów „Cybulskiego 10”.
Przychodzili tu ponad sto lat temu Niemcy z Breslau, przychodzą od ponad 60. lat (licząc od otwarcia w 1956 r.). Polacy z Wrocławia. Miejsce pod adresem Cybulskiego 10 na Nadodrzu ma w sobie coś magicznego. Wchodząc do środka wydaje się, jakby za chwilę mieli pojawić się tu również dawni mieszkańcy i wspólnie z nami polizać smaczne lody zrobione w starym niemieckim kotle.
Co w ofercie lodziarni „Cybulskiego 10” ?
Nowością jest malinowy sorbet wegański, bez dodatków białka i mleka. Paweł robi go na bazie pasteryzowanej wody, cukru i malin. Pozostałe lody są mleczne, robione na śmietanie kremówce.
Klasyka lodziarni to lody o smakach jagody, kokosa, bakalii, prażonego orzecha włoskiego, śmietanki, czekolady, kawy, chałwy i cynamonu.
Właściciele starają się powiększyć asortyment. Sprzedają również rurki z bitą śmietaną, posypki z suszonych owoców, kawę z różnych krajów z ekspresu przelewowego oraz smaczny napój z pigwy.