Magdalena Talik: Pierwszego dnia we Wrocławiu spacerował Pan z prezydentem Rafałem Dutkiewiczem. Jakie miejsca Panowie odwiedziliście?
Wim Wenders: Wiele różnych, począwszy od Rynku po, także wspaniałe, Halę Stulecia, Pawilon Czterech Kopuł, pomnik Wspólnej Pamięci przy Cmentarzu Grabiszyńskim, czy Synagogę pod Białym Bocianem. Lunch zjedliśmy nie w żadnej drogiej restauracji, ale w bardzo sympatycznym miejscu, które lubi prezydent Dutkiewicz, polubiłem je również. To moja pierwsza, ale z pewnością nie ostatnia wizyta we Wrocławiu.
Wim Wenders, przewodniczący #EFA #spaceremPoWrocławiu #Nadodrze @EuroFilmAwards @Wro2016 pic.twitter.com/T4UfQzlHtl
— Wroclaw (@wroclaw_info) 8 grudnia 2016
A jakie było Pana pierwsze wrażenie?
Wim Wenders: Ciekawe jest to, że dostrzegam tu cechy wielu europejskich miast, jakie lubię, wielu miejsc. Wrocław mi o nich przypomina. Myślę tu o Lizbonie, o włoskich miastach, Zurychu, czy kilku niemieckich miejscach, jak choćby mój rodzinny Berlin. We Wrocławiu wiele się dzieje, miasto tętni energią m.in. młodych ludzi, a zwłaszcza olbrzymiej liczby studentów. Kiedy patrzę, jak dynamiczny jest Wrocław, wiem, że to efekt konsekwentnego zarządzania miastem.
Wrocław to także miasto filmowe, tu swoje obrazy kręcili Andrzej Wajda, Roman Polański, Krzysztof Kieślowski. Oglądał Pan miejsca z nimi związane?
Wim Wenders: Niektóre nie istnieją, inne przeszły transformację, jak Pawilon Czterech Kopuł, ale obecność tamtych wielkich twórców i filmów wciąż jest odczuwalna. Także w moim życiu, bo niektóre polskie dzieła, jakie obejrzałem będąc studentem szkoły filmowej to tytuły wybitne. Jak „Popiół i diament” Andrzeja Wajdy, film olśniewający, potem zresztą miałem szczęście spotykać Andrzeja dość często. Z Krzysztofem Kieślowskim przyjaźniłem się. Cieszę się, że nareszcie zobaczyłem miejsca, w których pracowali.
Czy widzi Pan szansę nakręcenia filmu we Wrocławiu?
Wim Wenders: W większości moich filmów szedłem tropem konkretnego miejsca, które musiało mnie zafascynować, dopiero wtedy pojawiała się konkretna historia. Wrocław oglądany w sposób, w jaki miałem okazję to robić, naprawdę mnie poruszył, więc, owszem, widzę taką możliwość.