- Wilgefortis nie należy do kanonu świętych katolickich, choć przez chwilę widniała w ich spisie – wyjaśnia Katarzyna Różycka, kuratorka wystawy. – Jest postacią wymyśloną przez prostych ludzi, którzy w wizerunku Chrystusa z Lukki, ubranego w długą tunikę, dopatrzyli się postaci kobiecej na krzyżu.
Kim jest kobieta z brodą?
Kult Chrystusa z Lukki był bardzo popularny na przełomie XV i XVI wieku. Później błędnie interpretowano jego wizerunek biorąc go za ukrzyżowaną kobietę z brodą. Powstała wówczas legenda o pobożnej dziewczynie, która nie chciała posłuchać ojca i wyjść za mąż za poganina. W noc przed ślubem gorąco i żarliwie modliła się do Chrystusa, by ją oszpecił i by mogła uniknąć zamążpójścia. Rankiem obudziła się z brodą, a wściekły ojciec kazał ją ukrzyżować. Kiedy konała na krzyżu wędrowny grajek, chcąc ulżyć jej cierpieniu, zagrał dla niej melodię na skrzypcach. Wdzięczna dziewczyna zrzuciła mu z krzyża złoty pantofelek. Najsłynniejszy, dolnośląski wizerunek Wilgefortis znajduje się w jednej z wambierzyckich kaplic, a legendą o kobiecie z brodą zainspirowała się pisarka Olga Tokarczuk pisząc swój „Dom dzienny, dom nocny”. Na wystawie w Muzeum Etnograficznym zobaczymy Wilgefortis w koronie, w długiej czerwonej sukni i niebieskim płaszczu z klęczącym u jej stóp grajkiem. Nie wiadomo skąd pochodzi obraz, ale widnieje na nim rok 1816.
W podzięce za wyrwany ząb
- Sztuka ludowa jest niezwykła, trochę naiwna, ale jednocześnie autentyczna, choć trudna do naukowego opracowania i dlatego trzeba odbierać ją sercem. Nie znamy jej twórców z imienia i nazwiska – mówi Elżbieta Berendt, kierownik Muzeum Etnograficznego. W zbiorach muzeum znajduje się ponad 800 obrazów ludowych. Na wystawie zobaczymy około 100. Większość pochodzi z Ziemi Kłodzkiej. Są tu tak wyjątkowe i unikatowe dzieła jak obraz przedstawiający historię wojenną niezidentyfikowanego miasteczka - zwijany jak mapa, wykorzystywany był jako rekwizyt przez wędrownych opowiadaczy. Są też niezwykłe obrazy przestrzenne – ozdobione plecionkami z drucików i szkiełek, przypominających zdobienia czepców śląskich. – To były pamiątki, jakie przywozili z sanktuariów pielgrzymi – opowiada Katarzyna Różycka. Jest też obraz – relikwiarz będący zbiorem malutkich pakuneczków, w których ukryte są różnego rodzaju relikwie jak np. fragmenty tkanin.
Obrazy na wystawie zostały pogrupowane ze względu na technikę w jakiej zostały wykonane. Zobaczymy obrazy haftowane na kanwie, oleodruki, obrazy malowane na szkle i te najbardziej charakterystyczne dla Śląska z lustrzanym tłem. – Były sprzedawane na odpustach i na jarmarkach w miejscowościach pielgrzymkowych jak Wambierzyce i Bardo – opowiada Katarzyna Różycka. Znajdziemy też zdobione suszonymi kwiatami pamiątki chrztu, wyszywane błogosławieństwa dla domu i wiele obrazów wotywnych zamówionych w podzięce za dobry poród, wyzdrowienie, czy wyrwanie zęba. Uwagę zwraca niezwykłe przedstawienie Trójcy Świętej – autor trzygłowej postaci wyobraźnią wyprzedził Picassa. Są też liczne przedstawienia Dobrego Pasterza, w tym ten najbardziej znany z wielu domów – wizerunek Chrystusa ze stadem owiec umieszczonego w owalnej ramie. Jest też unikatowa seria przedstawień Tajemnic Różańcowych.
Wystawę „Obrazy ludowe na Śląsku” można oglądać na parterze Muzeum Etnograficznego (ul. Traugutta 111/113) do 3 maja. Wystawie towarzyszy katalog opracowany przez kuratorkę Katarzynę Różycką.
Na piętrach budynku Muzeum etnograficznego trwa remont i modernizacja wystawy stałej. Jej otwarcie zaplanowano na czerwiec tego roku.