Dziewiąte miejsce w Rajdzie Dakar Martina Kaczmarskiego to jego największy sukces w karierze. 23-letni wrocławianin od samego początku argentyńskich zmagań jechał pewnie i z dnia na dzień awansował w klasyfikacji generalnej wyścigu.
Kaczmarski w najlepszej dziesiątce rajdu znalazł się na dwa dni przed zakończeniem rywalizacji, tuż po dwóch najtrudniejszych etapach specjalnych, kiedy większość trasy stanowiły, bardzo ciężko znoszone przez kierowców, odcinki z podziurawionymi drogami.
- Martin fenomenalnie wykonał swoje zadanie. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze. Jestem z niego bardzo dumny i nie ukrywam, że serce się raduje, kiedy widzę, jak mądrze do tego podchodzi, jakim stylem jedzie i jak potrafi słuchać. Zrobił moim zdaniem najlepszy wynik z Polaków, a to dlatego, że młodość i brak doświadczenia były w stu procentach przeciwko niemu – mówił o Kaczmarskim sam Krzysztof Hołowczyc, mentor młodego rajdowcy.
Kaczmarski nie tylko doskonale rozumiał się ze swoim doświadczonym pilotem, Filipe Palmeiro, ale też wykazywał się duchem fair-play. Na jednym z odcinków specjalnych wyciągał z dołu Adama Małysza. Legendarny sportowiec dziękował Kaczmarskiemu za to poprzez swoją oficjalną stronę internetową.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę być na mecie i dojechałem tu w jednym kawałku. Czuję się fantastycznie, chociaż jeszcze to do mnie nie dociera. Na razie myślę o tym, żeby wrócić do domu i zjeść coś polskiego. To był wielki zaszczyt brać udział w takim wydarzeniu, pracować z takim zespołem, mieć takie wsparcie od rodziny, przyjaciół i fanów. Dziękuję wszystkim – mówił po rajdzie Kaczmarski.
Wrocławianin przejechał Dakar z czasem 57 godzin, 43 minuty i 10 sekund. Do najlepszego na mecie Nani Romy, zabrakło mu 6 godzin i 58 minut.
Do Polski Kaczmarski wróci już w poniedziałek. O 14.35 ma wylądować na wrocławskim lotnisku.
SR/mic