Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Przez pierwszych kilkanaście minut przy piłce był WKS. Sprzed pola karnego strzał oddał Petr Schwarz. Podbita rykoszetem piłka leciała pod poprzeczkę, ale w środek, więc bramkarz sobie poradził.
Do przerwy remis
Po dwudziestu minutach posiadanie wynosiło 70 proc., ale nie przekładało się to na konkrety pod bramką Wisły. Przeciwnicy głównie skoncentrowali się na przerywaniu akcji i tylko czasami robili wypady pod pole karne Śląska. Nieudane, aż do 30. minuty…
Wolny z prawej strony. Dośrodkowanie. Piłka mija wszystkich i ląduje na lewym słupku. Spada na nogę Śpiączki i po jego nieczystym uderzeniu oraz rykoszecie wpada do siatki. Śląsk przegrywa 0:1, a trener Magiera ma nietęgą minę.
Rozweselił się nieco sześć minut później. Exposito wycofał spod linii końcowej do Nahuela, który miał dużo miejsca, więc kropnął z dystansu. Piłka po rękach bramkarza zatrzepotała w siatce blisko prawego okienka — 1:1. Kibice od razu się ożywili.
Wynik nie zmienił się do przerwy. — Graliśmy właściwie bardzo dobrze, coś tam stworzyliśmy, niestety jeden stały fragment i straciliśmy bramkę — podsumował Petr Schwarz, pomocnik WKS-u. — W drugiej połowie musimy częściej strzelać — dodał.
Śląsk obejmuje prowadzenie i gra w przewadze
Na drugą część trener wpuścił Garcię za Janasika. Mecz się zaostrzył. Po wolnym dla Wisły znów do pozycji strzeleckiej w polu karnym doszedł Śpiączka, ale tym razem bramkarz Michał Szromnik był przygotowany. Kibicie pomagali, a piłkarze się odwdzięczyli.
Kontrę wyprowadza Exposito. Prostopadłym podaniem uruchamia Yeboaha. Napastnik jakoś mija dwóch obrońców, ale zatrzymuje się na bramkarzu. Po chwili piłka górą wraca w pole karne. Trafia na głowę Exposito, który dogrywa do lepiej ustawionego Yeboaha, a ten pewnym strzałem głową z 3 metrów pokonuje Kamińskiego. Śląsk od 55. minuty prowadzi 2:1.
Wrocławianie chcieli pójść za ciosem, ale to Wisła stworzyła zagrożenie. Szromnik dobrze przypilnował krótkiego rogu. Magiera przeprowadził drugą zmianę (Jastrzembski za Samca-Talara), a chwilę później z boiska wyleciał Rzeźniczak, który w 6 minut dostał dwie kartki. Od 67. minuty gospodarze grali więc w przewadze.
Na deser gol Jastrzembskiego
Nie dążyli jednak do zdobycia kolejnych bramek, chyba że z kontry. Woleli pilnować wyniku i zrobili to bez większych problemów. Wisła podjęła walkę, ale niczego groźnego nie wykreowała. Tymczasem Śląsk po szybkim ataku położył wisienkę na torcie. Exposito (trzy asysty) prostopadle do Jastrzębskiego, ten zostawia obrońców w tyle, wpada w pole karne i podwyższa prowadzenie na 3:1 w doliczonym czasie.
— Potrzebne było to zwycięstwo dla drużyny, bo dawno nie wygrała. Przez cały tydzień energia była dobra. Progres był cały czas widoczny. Nie było w żadnym wypadku zwątpienia — skomentował Jacek Magiera zaraz po meczu.
Dzięki wygranej na Tarczyński Arenie Śląsk Wrocław zbliżył się do bezpiecznego miejsca w tabeli na dwa punkty. Do końca sezonu pozostały dwie kolejki. Sprawy wciąż nie zależą tylko od wrocławian, którzy muszą punktować i liczyć na potknięcia Wisły Płock lub któregoś z kilku innych zespołów.
