Oba zespoły w wielkim finale znalazły się po pewnym pokonaniu półfinałowych rywali. Śląsk w dwumeczu ze Stalą Rzeszów wygrał 8:2 (7:2 przy Oporowskiej i 1:0 w Rzeszowie), Legia natomiast dość łatwo poradziła sobie z Wartą Poznań - w dwumeczu było 9:3 (5:2 i 4:1). Mecz o złoto był jednak tylko jeden, więc margines błędu był naprawdę niewielki.
Środowe spotkanie lepiej rozpoczęła ekipa z Warszawy, która raz za razem stwarzała zagrożenie pod bramką WKS-u. Do przerwy Legioniści prowadzili 1:0 (w tej kategorii wiekowej jedna połowa to 40 minut), tuż po zmianie stron dołożyli drugą bramkę i wydawało się, że zmierzają po złote medale.
Juniorzy Śląska zdołali jednak odwrócić losy rywalizacji i po golach Bartoszów Szywały oraz Sadłochy doprowadzić do remisu. Remis 2:2 oznaczał konieczność rozegrania dogrywki. Dodatkowy czas znów lepiej rozpoczęli zawodnicy z Warszawy. Rzut karny na bramkę zamienił Gliwa. Śląsk musiał gonić wynik i… dogonił! Drugi gol Szywały, remis 3:3 i o tytule mistrzowskim miały zdecydować rzuty karne!
Galeria zdjęć
Śląsk Wrocław mistrzem U15. Zadecydowały rzuty karne
W serii jedenastek emocji nie brakowało. Wrocławianie popisali się opanowaniem i skutecznie trafiali do siatki z „wapna”. Ostatecznie bohaterem został golkiper WKS-u – Tomasz Pytlak obronił dwa strzały, co zapewniło Śląskowi zwycięstwo i tytuł najlepszej drużyny U15 w kraju.
– Źle weszliśmy w mecz, dopadł nas stres. To nie była ta drużyna, która cieszyła grą w tym sezonie – zaznacza Krzysztof Franczak, trener drużyny. – W szatni w przerwie powiedzieliśmy sobie, czego oczekujemy, jakie mamy cele i szczerze mówiąc, lepszego scenariusza nie mogliśmy sobie wymarzyć. Cały czas goniliśmy i druga część tego meczu była już na naszą korzyść. Gratuluje chłopakom i dziękuję za ich świetną postawę – dodaje szkoleniowiec świeżo upieczonych mistrzów Polski.