Na niespełna 2 minuty przed końcem Śląsk prowadził 7 punktami, ale nie potrafił zamknąć meczu. Trójkę trafił Dennis Seeley (24 oczka), stratę zaliczył Kulvietis, znów zza łuku przymierzył Seeley. W następnej akcji faul w ataku popełnił Gravett, a chwilę później przeciwnicy wyszli na prowadzenie i ostatecznie to oni zwyciężyli – 70:67.
Spotkania nie dokończył Jawun Evans, który sfaulowany zszedł z boiska w trzeciej kwarcie przy wyniku 56:41 dla WKS-u. — Uważam, że graliśmy bardzo dobrze do momentu, w którym nasz rozgrywający złapał kontuzję. Ta pozycja od początku sprawia nam wiele problemów — przyznał Oliver Vidin. — W ostatniej kwarcie nasza ofensywa nie organizowała się dobrze. Straciliśmy piłkę chyba z 10 razy — zwrócił uwagę trener.
W całym spotkaniu wrocławianie popełnili 20 strat. Na tym poziomie za tyle błędów trzeba zapłacić, nawet gdy przeciwnik ma kłopoty z grą w koszykówkę. — Jestem nadzwyczajnie szczęśliwy z wygranej, ale nie z naszego występu. Zagraliśmy źle i w ataku, i w obronie. Na szczęście pokazaliśmy charakter, a kilku zawodników stanęło w końcówce na wysokości zadania, trafiając ważne rzuty — skomentował Mihai Silvasan, trener mistrzów Rumunii.
Nizioł, Bryant Junior i senior Łopatka
Osłabiony urazami WKS musiał w środę podeprzeć się Jamondą Bryantem Juniorem – zawodnikiem z rezerw, dla którego był to debiut w pierwszej drużynie. 23-letni Amerykanin dostał 7,5 minuty. Rzucił 2 punkty, miał 1 zbiórkę i 1 stratę.
Najbardziej efektywny był Jakub Nizioł, który udowadnia, że zbudował formę na sezon. Tym razem dołożył 18 oczek, 6 zbiórek i 4 asysty. Miał 5 strat. Wsparciem z ławki byli po raz kolejny Gołębiowski i Zębski – razem 18 punktów, czyli jedna czwarta drużyny. Głośny do tej pory Miletić tym razem miał cichy wieczór. Środkowy oddał zaledwie 4 rzuty z gry.
Śląskowi wyraźnie brakuje trójek. Na początku sezonu wpada mało. Z Rumunami 4/18 (22 procent). Z Gliwicami 5/29 (17 procent). We Francji 6/24 (25 procent), Z Dąbrową 8/25 (32 procent). Wyjątkiem był mecz z Arką – 10/21 (48 procent).
Przegrany mecz z drużyną Cluj-Napoca w Orbicie obejrzało około 1700 widzów. Miłym akcentem było wręczenie koszulki z numerem 84 i kwiatów Mieczysławowi Łopatce, który 10 października obchodził urodziny.
Licząc poprzedni sezon Śląsk wygrał w EuroCupie tylko 1 na 20 spotkań. Na kolejne pojedzie do stolicy Czarnogóry, gdzie 17 października zagra z Budnocostem.