Mecz Śląsk - Trefl w półfinałach Orlen Basket Ligi
Trener Rajković spróbował czegoś nowego: do pierwszej piątki wprowadził Nizioła za Gołębiowskiego. Wyszedł także Parachouski. Miletić zaczął na ławce.
Energia była lepsza niż w pierwszym meczu, ale bezdyskusyjnie nie graliśmy wystarczająco dobrze. Nie dotrzymywaliśmy im kroku. Mam nadzieję, że dziś będziemy lepiej przygotowani i odpowiemy im tym, co mamy najlepsze. Jeżeli jesteśmy w dobrej dyspozycji danego dnia, jesteśmy niebezpieczni dla każdego.Miodrag Rajković
Pierwsze dwie akcje pokazały, na czym maiła skoncentrować się obrona przeciwnika. Klassen grał pick and rolle z Parachouskim. Wrocławianie starali się często atakować obręcz. Byli agresywni w obronie. Klassen jakby z nową energią i odpowiednio żwawy. Gospodarze jeszcze nigdy nie wyglądali tak przyzwoicie w tej serii. Jednak i to byłoby za mało, gdyby Trefl więcej trafiał (5/16 z gry). Po 10 minutach było 20:18.
Zobacz galerię zdjęć kibiców z meczu Śląsk - Trefl w Hali Stulecia 25 maja
W drugiej kwarcie spotkanie obróciło się w stronę fizycznej walki. Koszykówka przypominała przeciąganie liny. Obie drużyny szybko złapały 5 i 4 faule. Na trybunach doping rósł z minuty na minutę. Na boisku Śląsk pokazywał, że z odpowiednim zaangażowaniem jest w stanie grać z Treflem jak równy z równym. Po połowie przegrywał tylko 35:36.
Spodziewaliśmy się bardzo ciężkiego początku i całego meczu z dużą ilością walki.Mikołaj Witliński
Odpalił dwa razy Gołębiowski, Nizioł skończył kontrę z góry, trzecią z rzędu trójkę trafił Daniel i Śląsk wyszedł na 12-punktowe prowadzenie. Tego jeszcze w półfinałach nie było. Gospodarze zatrzymali gości na 10 oczkach w trzeciej kwarcie i prowadzili 57:46 (Kuba Nizioł: 5/6 z gry, 3 zbiórki i 2 asysty).
Śląsk wygrał mecz z Treflem dzięki obronie
Trójkolorowi wygrywali ten mecz także dzięki w obronie. Starali się zastawiać deskę, byli blisko przeciwników. Rzadko dawali im otwarte pozycje. Wreszcie to Wrocław miał kontrolę i rozdawał karty. Żeby nie było za różowo, wtrącił się Varadi, który trafiał z dystansu. Sopocianie poczuli moment i odrobili prawie wszystkie straty.
W końcówce rządziły nerwy. Odważną decyzję podjął Kuba Nizioł. Rzucił mimo presji obrońcy, piłka zatańczyła na obręczy i wpadła. Kropkę nad i postawił świetny w tej połowie Gołębiowski, który popisał się przechwytem i zdobył łatwe punkty. Śląsk wygrał 76:70.
Mecz 4.: w poniedziałek 27 maja o godzinie 20:00 w hali Orbita. Bilety – tutaj. Transmisja w Polsacie Sport 2.