Bokser Mateusz Masternak (31-1, 23 KO) 12 kwietnia stoczy drugą walkę po bolesnej, ubiegłorocznej porażce z Rosjaninem Grigorijem Drozdem, w której wrocławianin stracił pas mistrza Europy w wadze junior ciężkiej.
„Master” po raz czwarty w karierze wyjedzie do Danii. Po „wpadce” z Drozdem, Masternak właśnie tam, a nie w Niemczech toczy swoje walki. Ostatnio Masternak występował w Fredrickshaven, gdzie znokautował Gruzina Sandro Siproszwilego.
Teraz jego rywalem będzie kolejny Gruzin - 21-letni Gogita Gorgiladze (18-4, 14 KO). Rekord młodego Gruzina wygląda całkiem nieźle, jednak trzeba zwrócić uwagę, że wszystkie wygrane pojedynki stoczył w Gruzji, natomiast każdą walkę poza swoją ojczyzną przegrał. Jedynym godnym rywalem, jakiego Gorgiladze napotkał na swej drodze, był mieszkający w RPA Kongijczyk Ilunga Makubu, pnący się coraz wyżej w rankingach tej kategorii. Gorgiladze został poddany w czwartej rundzie.
Gruzin nie powinien być więc wymagającym rywalem dla „Mastera”, ale dobrym na przetarcie przed kolejnym pojedynkiem, który wrocławski pięściarz ma stoczyć na przełomie czerwca i lipca. Wiele wskazuje na to, że rywalem Polaka będzie wówczas Firat Arslan.
Do kwietniowej walki Masternak przygotowuje się pod kierunkiem Piotra Wilczewskiego. – W jego walkach widać jeszcze stare, złe nawyki, ale pracujemy nad ich wyeliminowaniem. Jest to choćby odwracanie głowy w momencie ataku przeciwnika, czy złe ustawienie nóg przy lewym prostym. Mateusz już w walce z Siproszwilim zrobił 4-5 rzeczy, które mi się bardzo spodobały i to po zaledwie dwóch miesiącach ćwiczeń. To może małe szczegóły, ale pomagające w walce – mówi popularny Wilku.
AL/mic