Nadia Szagdaj i pani detektyw z Breslau
Wrocławska pisarka, a także śpiewaczka operowa, scenarzystka, reżyserka i fotografka (sylwetka pisarki w serwisie 30 Kreatywnych Wrocławia) powraca z nowym tomem przygód przedsiębiorczej i kochliwej Klary Schulz, detektyw z Breslau. Nadia Szagdaj zmieniła ostatnio barwy wydawnictwa, a nowe – Dragon z Bielska Białej nie tylko opublikowało „Bellę donnę”, piątą część cyklu o Klarze, także planuje przypomnienie czterech poprzednich.
Dla wielbicieli dociekliwej bohaterki – tym razem swoje śledztwo będzie prowadziła głównie w Łebie (wówczas niemieckiej Lebie), gdzie czeka ją nie tylko wyjaśnianie tajemnicy morderstwa malarza z Breslau, także wyrzuty sumienia i...pewien interesujący młody mężczyzna (szczegóły w rozmowie z Nadią Szagdaj o jej nowych powieściach).
„Bella donna”/Wydawnictwo Dragon 2019
Olga Warykowska i śmierć w filharmonii
Tytuł debiutanckiego kryminału wrocławianki jest nawiązaniem do słynnych koncertów skrzypcowych Antonia Vivaldiego znanych pod wspólnym tytułem „Cztery pory roku”. Autorka pracowała niegdyś dla Narodowego Forum Muzyki i sporo zapewne podglądała muzyków przy pracy.
Obserwacje wykorzystała pisząc „Cztery pory śmierci” i głównym bohaterem czyniąc fikcyjnego, rzecz jasna, flecistę zespołu Filharmonii Wrocławskiej o wdzięcznych personaliach Amadeusz Wagner. Wprawdzie z takimi imieniem i nazwiskiem mógłby podbić świat, ale co, kiedy nawet artysta ma syndrom zmęczenia materiału.
Z impasu wyrwie naszego Wagnera śmierć koncertmistrza jego orkiestry, Grzegorza Krzyżczaka, który umiera na scenie podczas wykonania Vivaldiego. Nieco otyły i, wydawałoby się, wycofany flecista nie wierzy w policyjne śledztwo i zaczyna własne, a że orkiestrę zna lepiej niż mundurowi, czeka nas blisko 200 stron naprawdę frapującej i bardzo dowcipnej lektury.
Plus brawa dla autorki za wybór tematu, bo o ludziach związanych z graniem muzyki poważnej pisze się u nas, jak na lekarstwo.
Kryminał Olgi Warykowskiej ukazał się właśnie nakładem gdyńskiego wydawnictwa Novae Res
Mieczysław Gorzka i sprawa komisarza Zakrzewskiego
Już na wstępie autor, debiutujący tą książką wrocławianin, podkreśla, że zainspirował go utwór zespołu Coma „W chorym sadzie”. Ów sad pojawia się we śnie głównego bohatera komisarza Marcina Zakrzewskiego wraz z postacią brata bliźniaka, który, jak się okazuje, zaginął wiele lat temu. Sen sprowadza jeszcze jedną wizję – zagajnika, w jakim, zamiast mgły, nadciąga tajemnicza postać, może diabeł we własnej osobie.
Tymczasem z demonami, teraźniejszości i przeszłości będzie musiał się uporać Zakrzewski rozwiązując sprawę na terenie wrocławskiego osiedla Marszowice. Dziwnym trafem morderca też wspomina o tym samym diable, który powraca w snach komisarza.
Debiut Mieczysława Gorzki (rodem ze Środy Śląskiej, ale sercem i zamieszkaniem już od wielu lat z Wrocławia), ekonomisty i właściciela firmy podatkowej jest szalenie obiecujący. Kryminał trzyma w napięciu od pierwszej strony, zainteresują nie tylko pogmatwane losy bohaterów, ale i plenery, zwłaszcza Marszowice, gdzie prowadzone jest śledztwo, ale też dolnośląskie miejsca, bo akcja rozgrywa się m.in. w Szczepanowie, czy Wiszni Małej.

Premiera książki „Martwy sad” w Browarze Mieszczańskim
Browar Mieszczański
„Martwy sad” ukazał się we wrocławskim Bukowym Lesie
Wrota Mordoru i psychopata fizyk
Najmłodszy z wrocławskich autorów Tomasz Bruch studiuje jeszcze psychologię, jest rozkochany w szachach i zadebiutował właśnie powieścią „Wrota Mordoru”, której głównym bohaterem jest licealista Hubert rzucający wyzwanie drączącemu klasę nauczycielowi fizyki.
Hubert marzy o zostaniu polonistą, ale chwilowo rozpoczyna pierwszą klasę w słynnej „siódemce”, poznaje nowych kolegów, koleżanki (jedna szczególnie zwraca jego uwagę i generuje motyle w brzuchu) i fizyka, którego salę uczniowie ochrzcili „wrotami Mordoru”. Przypadkowa interwencja w sprawie kolegi przed belfrem Flopem staje się początkiem serii prześladowań, jakie fizyk przygotował dla niepokornych.
Głównego bohatera czeka ciężka przeprawa, a czytelników lektura thrillera o tematyce szkolnej. Że przerażającego nie trzeba przypominać tym, którym szkoła, nawet po latach, potrafi spędzać sen z powiek.
Powieść Tomasza Brucha wydało gdyńskie Novae Res