Pani informatyk robi furorę w Azji!
Agnieszka Wieja-Zaremba – wierna ulubionemu miastu, Wrocławiowi, od urodzenia tutaj – mieszka, pracuje (od lat zawodowo związana z branżą IT), żyje i wraca z każdej podróży. Najlepszą pamiątką z podróży są mapy i przewodniki w wersji tradycyjnej, z notatkami, zaznaczonymi ciekawymi miejscami oraz dodatkiem w postaci znalezionych w sieci miejsc wartych odwiedzin. Do tego spory zasób zdjęć – bez aparatu nigdzie się nie rusza, oraz wspomnienia smaków, bo punktem obowiązkowym jest jedzenie lokalnych potraw. Prowadzi bloga od lat, pierwsza wersja była bardziej osobista, a od ponad pół roku jest typowo podróżnicza, ciągle uzupełniana starymi podróżami i oczywiście bieżącymi. Jej ulubiony kierunek to niewątpliwie Azja – od Ukrainy, przez Gruzję, aż po Malezję. Nr 1 na liście jej marzeń podróżniczych od lat zajmują Indie, ale czekają na swój czas.
W niektórych krajach Azji blondynka robi furorę. W Malezji i Singapurze standardem była sytuacja, że ktoś podchodził, aby zrobić sobie ze mną zdjęcie. W pierwszym odruchu byłam zaskoczona, później rozbawiona, potem poirytowana, a na końcu zaakceptowałam i przyzwyczaiłam się. W metrze, w knajpie, na ulicy – zaciekawione spojrzenia. Nie zapomnę celniczki gdzieś na Borneo, jak niemal w zwolnionym tempie podnosiła głowę, by spojrzeć, czy zdjęcie w paszporcie zgadza się z osobą, a w miarę jak orientowała się, że przed nią stoi blondynka jej oczy otwierały się coraz szerzej i pojawiał się uśmiech od ucha do ucha. Pełne zaskoczenie!