Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Otwarcie wystawy 20 czerwca na ul. Świdnickiej (między Operą i ul. Kazimierza Wielkiego). A nieco ponad tydzień później podróżnik Mateusz Waligóra wsiądzie na rower i wyruszy przez Polskę, bo uważa, że przygody, o których już do końca życia będziemy opowiadać wnukom czają się tuż za progiem: nad Odrą, Wisłą, Bałtykiem czy w Tatrach. Choć wcześniej, gdy był dzieckiem, myślał że prawdziwą przygodę można przeżyć raczej w miejscach, których nazwy ze względu na swoją egzotykę szczególnie oddziałują na wyobraźnię, takich jak Patagonia, Jukon, Syberia, czy Alaska.
ASEKOL Everest Expedition
Wrocławska wystawa będzie opowiadać o rozpoczętej w maju wyprawie Mateusza Waligóry pod nazwą „Asekol Everest Expedition”, której celem był najwyższy szczyt świata Mount Everest o wysokości 8848 m. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo na przysłowiowy Dach Świata wspięło się już wcześniej wielu. Jednak Waligóra osiągnął to, jako pierwszy Polak, startując z poziomu morza. Zajęło mu to 63 dni.
Dokładnie celem wyprawy było dotarcie na Mount Everest z poziomu oceanu z wykorzystaniem jedynie własnych mięśni, bez emisji zbędnych zanieczyszczeń, w myśl zasady „Leave No Trace”. Wyprawa składała się z trzech części tworząc wspólnie himalajski triathlon.
A jak triathlon to część rowerowa, która prowadziła od brzegu Oceanu Indyjskiego, przez północny wschód Indii do Nepalu. Część piesza, czyli trekking do bazy pod Mount Everestem. W końcu część trzecia, wspinaczka na najwyższy szczyt na Ziemii. Co sprawiło największą trudność?
Każdy z etapów wyprawy Asekol Everest Expedition był trudny na swój sposób i posiadał określone wyzwania. Na pewno wymagający był przejazd rowerem przez wschodnie Indie, czyli najgęściej zaludniony region, najgęściej zaludnionego kraju świata. Jestem introwertykiem, więc ta ciągła obecność ludzi była naprawdę przytłaczająca. Przez około tysiąc kilometrów nie spotkałem w tej części Indii ani jednej osoby z zewnątrz.opowiada Mateusz Waligóra
Wspinać się i edukować ekologicznie
Wyprawa „Asekol Everest Expedition” miała też na celu połączyć ekstremalne wyzwanie z edukacją ekologiczną. Szczególnie w zakresie prawidłowego postępowania z odpadami sprzętu elektrycznego i elektronicznego, bateriami i opakowaniami. Tak swoje spostrzeżenia na ten temat opisuje podróżnik.
Od pięciu lat, co roku przemierzam Polskę pieszo, rowerem i packraftem więc mam wiele okazji, aby dostrzec to w jak bardzo zaśmieconym kraju żyjemy i jak niski jest poziom świadomości społeczeństwa na ten temat. Edukacja związana z odpadami jest moim zdaniem kluczowa, a ta obejmująca elektroodpady w dobie rosnącej popularności urządzeń i pojazdów elektrycznych i elektronicznych jest szczególnie ważna.mówi Mateusz Waligóra
W opisie wystawy czytamy, że Mateusz Waligóra swoją wyprawę rozpoczął 20 marca nad Zatoką Bengalską. W trakcie pierwszego, rowerowego etapu towarzyszył mu podróżnik i fotograf Jakub Rybicki. Wspólnie przejechali 1274 km rowerami.
Natomiast w czasie ataku szczytowego, który zaczął się 17 maja w nocy towarzyszyli mu dwaj Nepalczycy. Powyżej 7000 m korzystał też ze wsparcia tlenowego. Właściwy atak zaczął się wieczorem 20 maja. Wschód słońca powitał Waligórę na grani w okolicach Południowego Wierzchołka Everestu pięknymi widokami na Lhotse, Makalu i ocean innych niższych szczytów.
Rowerowa droga na szczyt świata
Warto zwrócić uwagę na rowerową część wyprawy, którą przejechał z fotografem Jakubem Rybickim. Wspólnie wykręcili 1274 km, a największym miastem, przez które przejeżdżali była wielomilionowa metropolia - Kalkuta. Następny etap prowadził koło świętej dla Hindusów rzeki Ganges.
Potem wjechali do Nepalu. A to oznaczało początek intensywnych podjazdów drogami prowadzącymi w Himalaje. Ostatecznie wjechali na wysokość 3000 m. W końcu dotarli do stolicy kraju Katmandu. Tam oglądali mnichów buddyjskich, świątynie tej religii, czy mnóstwo małp, które obecne są prawie na każdej ulicy. A potem zaczęła się już piesza część wyprawy i na końcu wspinaczka na Mount Everest.
Pobiegł na biegun południowy. Co z północnym?
Jak wspomnieliśmy na wstępie Mateusz Waligóra samotnie i bez wsparcia z zewnątrz dotarł na nartach na biegun południowy. Czy zaatakuje teraz przeciwną stronę globu, czyli biegun północny?
Bardzo uważnie przyglądam się sytuacji w Arktyce i ta w związku ze zmianami klimatu i rosyjską agresją na Ukrainę sprawia, że logistyka takiej wyprawy jest obecnie niemożliwa. W nawet najlepszym scenariuszu koszt takiej wyprawy przekroczy milion złotych, a ja nie mam sił fizycznych i psychicznych na szukanie tych pieniędzy. Obawiam się zatem, że moje marzenie z dzieciństwa się nie spełni i nie dotrę do bieguna północnego.ocenia Mateusz Waligóra
Członkowie wyprawy na Mount Everest
Mateusz Waligóra - jedyny Polak, który doszedł samotnie i bez wsparcia z zewnątrz do bieguna południowego oraz zdobył Mount Everest. Członek The Explorers Club.
Izabela Pakuła - dyrektor zarządzająca ENVIROPOL PL Zakładu Przetwarzania Zużytego Sprzętu Elektronicznego i Elektrycznego, po godzinach instruktorka jogi. W wolnych chwilach trenuje bieganie, pływanie, kolarstwo oraz gimnastykę. Uwielbia podróże, psy i koty, wyzwania oraz dobrą kawę.
Mirosław Baściuk - dyrektor zarządzający organizacji odzysku ASEKOL PL. Miłośnik gór. Trener Kung Fu i Animal Flow. Założyciel Akademii Sportów Tygrys i Żuraw. W wolnym czasie freediver i swimrunner.
Janusz Rybicki - podróżnik, fotograf i dziennikarz, pasjonat krajów byłego ZSRR i Bliskiego Wschodu. Zawodowy mówca i storyteller. W fotografii koncentruje się głównie na ludziach, fotografii ulicznej i reportażu. Ma na koncie wyprawy m. in. przez zamarznięte jezioro Bajkał i Grenlandię.
Bartek Dobroch - dziennikarz, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, autor książek o himalaizmie. Przewodnik tatrzański i międzynarodowy przewodnik górski UIMLA. Miłośnik alpinizmu, narciarstwa i fotografii.
Marcin Kin - fotograf, podróżnik z Kościeliska. Specjalizuje się w fotografii sportów ekstremalnych i motoryzacji. O sobie mówi: „Rajdy dają mi adrenalinę, wyprawy górskie przywracają mnie do korzeni.” Szczęśliwy tata dwójki synów.