Turysta we Wrocławiu to wielka korzyść
Karolina Misztal: Czy turyści w mieście to rzeczywiście tylko czysta korzyść?
Radosław Michalski: – W przypadku Wrocławia – tak! Zwłaszcza w wymiarach promocyjnym i finansowym. Już teraz jesteśmy jednym z bardziej popularnych wśród turystów miast naszej części Europy. Na tym budujemy też światową markę turystyczną. Aby realizować tak ambitne cele, trzeba odpowiednio ruch turystyczny planować i umiejętnie nim kierować. W taki sposób, aby nasi mieszkańcy nie poczuli przesytu turystyką.
Mamy wpływ na wiele rzeczy - jesteśmy np. w stanie przewidzieć, skąd przyjadą do nas turyści – choćby dzięki badaniu trendów, czy wiedzy o nowych połączeniach lotniczych. Umiejętnie planujemy i realizujemy kampanie reklamowe nakierowane na konkretny rynek. Myślę, że mieszkańcy Wrocławia nie odczują większej liczby turystów, jeśli odpowiednio otworzymy w mieście ścieżki do różnych jego dzielnic, pokazując przyjezdnym miasto w pełnej krasie. Cieszę się, że mamy w tym duże wsparcie osób działających w prezydenckiej Radzie ds. Turystyki i zrzeszonych we Wrocławskiej Organizacji Turystycznej – ta ostatnia przygotowuje właśnie program rozwoju turystyki w naszym mieście.
Z Seulu do Wrocławia – szansa na nowych turystów
Port Lotniczy we Wrocławiu ma niewątpliwe wpływ na kreowanie turystyki. Już od listopada otwiera się bezpośrednie połączenie Wrocław-Seul i to spora gratka dla mieszkańców naszego miasta, którzy chcą wyjechać do dalekiej Azji. Ale czy my liczymy też na turystów z Korei?
– Lotnisko jest jedną z najważniejszych bram turystycznych i biznesowych nie tylko do naszego miasta, ale i całego województwa. Lot do Seulu to nowe otwarcie Wrocławskiego Portu Lotniczego – nie czarter, a pierwsze międzykontynentalne regularne połączenie. Pokazuje nam to również ważny związek pomiędzy turystyką a innymi dziedzinami życia - w okolicy Wrocławia są fabryki LG, a stolica Dolnego Śląska stała się koreańską stolicą Polski. Ponad połowa wszystkich koreańskich firm ma swoją siedzibę we Wrocławiu i okolicach. Mieszka tu ponad 4 tysiące obywateli Korei i przy okazji już oni sami chętnie zaproszą do Wrocławia swoich przyjaciół i rodziny. To potencjał i ogromna szansa. Szansa, którą Wrocław wykorzysta.
Zadbamy o to, żeby Seul był dobrym początkiem i zachęcał turystów z tego regionu do odwiedzenia naszego miasta. Już w przyszłym roku otwiera się kolejne połączenie – z Helsinkami, bardzo ważnym hubem lotniczym. Dla turysty ważne, aby komfortowo, czyli maksymalnie z jedną przesiadką, dolecieć do miejsca docelowego. Szczęśliwie mamy loty z innych lotniczych centrów – Frankfurtu, Monachium, Amsterdamu, Warszawy. Teraz do tej listy dołączają też Helsinki i Seul.
Jakie ambicje ma Wrocław, na kim się wzorujemy? Czy możemy być porównywani z Barceloną, Berlinem. A może celujemy jeszcze dalej?
– Wrocław jest miastem unikalnym, jak Paryż, Wenecja, Praga, Barcelona, czy Rzym. Ma w sobie coś z każdego z tych miast, ale żadne z nich nie ma tego, co ma Wrocław, czyli niepowtarzalnej wrocławskiej atmosfery i oryginalnego klimatu. Tę oryginalność chcemy promować. W ten sposób konsekwentnie tworzymy naszą własną markę, która w ciągu kilku lat będzie już marką światową. Turyści pytani o to, co sprawiłoby, że zechcą wrócić do Wrocławia, mówią wprost: niepowtarzalny klimat miasta i spotkania z mieszkańcami.
Atrakcje turystyczne znajdziemy w każdym mieście, ale nie każde z miast porwie nas swoją duszą. Wrocław daje właśnie to coś wyjątkowego. Jesteśmy uśmiechnięci, otwarci, zawsze serdeczni dla gości i to wszystko sprawia, że ponownie tu przyjeżdżają i zachęcają do tego znajomych. Tego klimatu nie buduje się PR-em. To coś o wiele głębszego, wypracowanego w sposób naturalny i oddolny przez samych mieszkańców właśnie. Podsumowując: mieszkańcy Wrocławia, my wszyscy, jesteśmy najlepszymi ambasadorami Wrocławia i wspólnie budujemy jego wyjątkowość.
Ile pieniędzy mamy z tego, że turysta przyjeżdża do naszego unikalnego Wrocławia?
– Z badań za rok 2022 wynika, że turyści zostawili we Wrocławiu ponad 3 miliardy złotych i te pieniądze zostały w hotelach, restauracjach, transporcie i komunikacji, ale również w zakupionych pamiątkach różnego rodzaju – czyli, w skrócie w kieszeniach wrocławskich przedsiębiorców i pracodawców. Z tych pieniędzy co najmniej 370 milionów, a według mniej ostrożnych kalkulacji nawet do 450 mln zł, trafiło do kasy Wrocławia w formie podatków, a to jest aż 8% budżetu miasta! Czekamy na odmrożenie wpływów z podatków przez rząd, bo te środki są nam po prostu niezbędne do dalszego dynamicznego rozwoju.
Pomówmy o planach i marzeniach o atrakcji turystycznej, którą widziałby Pan we Wrocławiu w najbliższym czasie. Może coś, co byłoby związane z unikalnością Wrocławia?
– To o dwóch miejscach, które już w tej chwili są bardzo popularne, a widzę przestrzeń, żeby je rozbudowywać. To Zoo Wrocław, nasz absolutny top, jeżeli chodzi o liczbę odwiedzających, przyciągający ludzi z regionu i ze świata, zwłaszcza do Afrykarium. Nie tylko atrakcja turystyczna, ale bardzo ważny ośrodek ratowania gatunków zagrożonych. Afrykarium otworzyło Zoo na nowe strumienie turystów, myślę, że w ramach dostępnych środków pojawią się nowe atrakcyjne i ekologiczne inwestycje w tym miejscu.
Drugie z miejsc to Hydropolis, centrum wiedzy o wodzie. Ważne szczególnie dzisiaj, kiedy woda jest dla nas coraz istotniejsza i nie myślę tylko o tragedii Odry z zeszłego roku, ale o ekologicznym podejściu do życia. To obiekt wart uwagi i rozbudowy. Gdyby pojawiły się możliwości inwestycyjne można byłoby go nawet dwukrotnie powiększyć Mógłby się stać obiektem podobnym do Centrum Nauki Kopernik, dedykowanym tematom wodnym.
Trzecią – nieco rozproszoną - atrakcją są wrocławskie krasnale. Dla niektórych mieszkańców są już tradycyjną częścią naszego miejskiego krajobrazu. Kiedy jednak obserwuję, jak całe rodziny biegają z mapkami i szukają krasnali, kolejny raz uświadamiam sobie, że jest to czymś absolutnie niezwykłym. Sama mapka to koszt kilkunastu złotych, a najmłodsi poznają dzięki niej także historię Wrocławia, bo przecież krasnale są zawsze ulokowane w istotnych dla nas miejscach. Dla dorosłych z kolei, to szansa na fantastyczny spacer po mieście, w którym w ciągu kilku godzin na świeżym powietrzu, nie tylko bawią się z dziećmi, ale też np. podziwiają architekturę miasta.
Jakie mamy ambicje jako popularne turystycznie miasto, ile zarabiamy na turystach, jakie nadzieje wiążemy z nowymi połączeniami lotniczymi? Zapoznajcie się z całą rozmową z cyklu „Pytamy o Wrocław”