– Przygotowania trwają około 2-3 miesięcy. Na pewno pomaga nam to, że dzierżawcy schronisk w Karkonoszach są bardzo otwarci. Ale dla nas to niemal kameralna wyprawa. W Tatrach organizujemy eskapady nawet na pół tysiąca uczestników – mówi Marta Mazur-Sokołowska z Fundacji Szerpowie Nadziei.
Dlaczego to robią?
Bo każdy człowiek ma jakieś marzenia. Niepełnosprawność niczego pod tym względem nie zmienia.
– Jeśli są to marzenia związane z górami, to chcemy pomóc je zrealizować. Sami kochamy góry, wiemy, jak one na człowieka działają. Góry pomagają oczyścić głowę – mówi Marta Mazur-Sokołowska.
Bo daje to poczucie sprawczości.
– Dbamy o integrację uczestników z Szerpami i ze sobą nawzajem. Chodzi o to, żeby mieli jakąś funkcję w wyprawie, zadania. A nie byli tylko jej beneficjentami. Daje to poczucie sprawczości. Jeżeli przesunie się granice w ich głowie, które do tej pory były nieprzekraczalne, to ma to przełożenie i na życie osobiste. Ta wyprawa w góry jest tylko początkiem - dodaje Marta Mazur-Sokołowska.
W przyszłym roku może wyruszą w Alpy…
To zupełnie realne, bo Szerpowie wędrują również ze specjalnymi nosidłami. Sami je zresztą zaprojektowali i zrobili z zaprzyjaźnioną firmą. Propozycję organizacji wyprawy dostali niedawno z jednego z alpejskich krajów. I poważnie ją rozważają. Na pewno wrócą też w Tatry.
Ale na razie – Śnieżka. Trzymamy kciuki, niech pogoda i Duch Gór będą waszymi sprzymierzeńcami.
(W wyprawie na Śnieżkę, Szerpowie mają już komplet. Planują natomiast jeszcze zimową wyprawę w Karkonosze. Jeśli chcecie się na nią zgłosić, możecie skontaktować się z Fundacją.)