Jeszcze większy tłok jest na studia na Wydziale Lekarsko-Stomatologicznym. Deklaracje złożyło 1857 młodych ludzi, ale przyjętych zostanie tylko 55. Zatem na jedno miejsce przypada ponad 33 chętnych. To absolutny hit, jeśli chodzi o średnią liczbę kandydatów na miejsce.
Wprawdzie przed rokiem wrocławską uczelnię wybrało jeszcze więcej maturzystów (na lekarskim było 25 chętnych na miejsce, a na studia stomatologiczne 52 na miejsce) to według władz Uniwersytetu Medycznego nie ma powodu do zmartwienia. – I tak zainteresowanie studiami na naszej uczelni jest olbrzymie, grzechem byłoby się skarżyć na niż demograficzny, bo nas właściwie nie dotyka – mówi dr Jolanta Grzebieluch. Rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Medycznego podkreśla, że także na inne kierunki studiów: farmację, analitykę medyczną, dietetykę, fizjoterapię oraz pielęgniarstwo i położnictwo, o na jedno miejsce przypada po kilkoro chętnych.
Dr Jolanta Grzebieluch: - Cieszy nas to, że utrzymuje się dobra pozycja wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego. Duże znaczenie ma także opinia wśród młodych ludzi, że we Wrocławiu dobrze się mieszka i studiuje.
Maturzyści planujący studia medyczne często rejestrują się w systemach rekrutacyjnych kilku uczelni, aby zwiększyć swoje szanse na zdobycie indeksu. Po ogłoszeniu listy osób, które zakwalifikowały się do przyjęcia, zastanawiają się, gdzie najlepiej studiować. Z tzw. pierwszej listy przyjętych na inne uczelnie „odpływa” około 20 procent. – Tak się dzieje na wszystkich uczelniach. To nie znaczy, że zostają u nas słabsi kandydaci - akcentuje. - Co roku wśród kandydatów mamy coraz więcej laureatów olimpiad przedmiotowych.