Wolontariusze zapełniają skarbonki od rana, a potem przynoszą je do jednego z wrocławskich sztabów.
Pieniędzy z każdą chwilą przybywa
– Mamy już prawie 60 tys. w gotówce i 160 tys. w e-skarbonkach – powiedział nam po godz. 16:00 Rafał Hejna, szef sztabu Wrocławskiego Instytutu Kultury w Barbarze przy ul. Świdnickiej. – Ta kwota nieustannie rośnie, bo cały czas liczymy pieniądze i co chwilę przychodzą wolontariusze z kolejnymi skarbonkami. Liczenie potrwa pewnie do trzeciej, czwartej rano. Mamy zapas kawy, jedzenia, wody. Jesteśmy przygotowani.
W sztabie w Barbarze jest wywieszona kartka, na której widać, jak szybko rośnie suma zebranej gotówki. O godzinie 14:00 było to 12 tys. 430 zł z groszami, o 15:00 – już prawie 29 tys. 790 zł, o 16:00 – niemal 59 tys. 370 zł.
Aktualna kwota błyskawicznie zmienia się także w sztabie ZHP w Ratuszu.
– Na razie mamy ok. 70 tys., ale trzy czwarte wolontariuszy wciąż jeszcze zbiera, a jest ich łącznie 300 – powiedziała nam Elżbieta Saniogórska, szefowa sztabu ZHP (pełni tę funkcję od 30 lat!).
Takich sztabów jest we Wrocławiu więcej i w każdym trwa liczenie.
- Dostaliśmy informację, że w różnych wrocławskich sztabach zebrano łącznie ponad 400 tysięcy zł, ale sytuacja jest bardzo dynamiczna: ta kwota cały czas rośnie - mówił nam po godz. 16:00 Maciej Szabatowski, jeden z konferansjerów koncertów na scenie głównej na Rynku.
Około 19:00 było już wiadomo, ze we Wrocławiu zebrano ponad 728 tys. 923 zł z groszami.
Nie tylko liczenie pieniędzy
W sztabach nie tylko liczy się pieniądze: wolontariusze odpoczywają, mogą się zagrzać, wypić coś ciepłego, zjeść.
W Barbarze oddech łapie też kilka psów - golden retrieverów, które dzielnie towarzyszyły swoim ludziom podczas zbiórki.
Np. Agnieszka Paul z córką oraz ich goldenką Ateną, zebrały 1 tys. 500 zł. Jak Atena zniosła głaskanie tysięcy rąk?
– Świetnie – mówi Agnieszka Paul. – Ona to uwielbia.