Kolokwialnie ten mecz można określić jednym słowem: łomot. Takiego sportowego lania krakowianki długo nie zapomną. Chwilami przewaga na tablicy wynosiła nawet ponad 20 punktów.
Publika wrzała
O takim prezencie kibice Ślęzy marzyli. Dopingowali drużynę mocną, skuteczną i zwycięską od pierwszych minut meczu. Nic dziwnego, ze przez większość czasu kibice dopingowali Ślęzę na stojąco lub nawet w podskokach. – O takim meczu śni każdy kibic. Widzieć swoją drużynę tak majestatyczną, tak dominującą i tak wspaniałą – to są jedyne kandydatki o złoto – mówili Mikołaj i Jakób, studenci z Wrocławia i zagorzali kibice Ślęzy Wrocław.
Nie oddały prowadzenia
Już od pierwszych chwil meczu Ślęza pokazała, że wczorajsze problemy z koncentracją i z zgraniem na boisku to już historia. Grały jak jeden organizm, doprowadzając rywalki niemal do łez. Skuteczne były i pod koszem rywalek i fenomenalnie zbierały piłki na własnej połowie. I ta niewyobrażalna szybkość. Wydawało się, że przy tempie akcji wrocławianek, „Wiślaczki” po prostu stoją w miejscu. Przewaga na tablicy była odzwierciedleniem gry. Chwilami nawet ponad 20 punktów przewagi.
Skuteczne do końca
Jeżeli zawodniczki Wisły Kraków miały nadzieję, ze ich rywalki w końcu zmęczą się i pozwolą im odegrać się – to się szczerze zawiodły. To był jednak mecz w barwach Ślęzy Wrocław. Od początku do końca. Wynik końcowy, 73 do 57 to powód do dumy nie tylko zawodniczek, trenera i kibiców, ale i wszystkich Wrocławian.