Studium upływu czasu to specjalność Richarda Linklatera. Reżyser znany widzom przede wszystkim jako autor trylogii „Przed wschodem słońca”, „Przed zachodem słońca”, „Przed północą”, w którym co dekadę dopowiadał dalsze losy bohaterów.
- W „Boyhood” chciałem opowiedzieć historię relacji rodzica z dzieckiem w okresie dwunastu lat szkolnej edukacji pociechy, od szóstego roku życia do pełnoletności - mówił Linklater. Z corocznych scenek złożył prostą opowieść o zwykłej amerykańskiej rodzinie, wyciągając kwintesencję z tego, co w życiu najprostsze, a jednocześnie najważniejsze.
- Nagrywam z 7-latkiem scenę, w której on pyta, dlaczego szopy umierają, w wieku 12 lat rozmawiamy o grach wideo, a jako 17-latek wypytuje o dziewczyny... I za każdym razem jest to ten sam aktor, a ja obserwuję zmiany zachodzące w jego głosie i wyglądzie... To trochę jak wieloletnie uczestnictwo w procesie tworzenia fotografii poklatkowej człowieka – dodawał Ethan Hawke, odtwórca roli ojca chłopca.
Film miał premierę w Sundance, gdzie przyjęto go z entuzjazmem, od tamtej pory zgarnia nagrody na wielu festiwalach (Srebrny Niedźwiedź w Berlinie).