Magda Piotrowicz-Zbieraj – urodziła się i wychowała u podnóży Karkonoszy. Jak sama mówi, to właśnie w górach zostawiła swoje serce, ale od 14 lat mieszka we Wrocławiu. Z wykształcenia magister socjologii, z zawodu PR-owiec, a bloger z pasji. Uwielbia naturę i podróże, kilkanaście lat temu z plecakiem po Polsce, a teraz z walizką po świecie, choć i plecak w ukochane góry nadal się zdarza.
Jacek Zbieraj – pochodzi z Wałbrzycha i walczy ze stereotypem, że Wałbrzych nie jest taki zły jak mówią. We Wrocławiu mieszka od 14 lat, początkowo tuż obok ukochanej Politechniki (skończył Wydział Elektroniki), a od kilku lat na wrocławskim Gaju. Biega, jeździ na rowerze i czasem pływa (jak na ratownika w rezerwie przystało). Lubi góry i podróże, szczególnie te dalekie.
Zobacz więcej relacji z naszych podróży na ZBIERAJSIE.PL
Swoją największą dotychczas „podróż życia”, po Parkach Narodowych Zachodnich Stanów USA, odbyli kiedy na świecie pojawiła się już Sara – dziś uśmiechnięta, odważna dwulatka, która ma za sobą kilkanaście lotów samolotem (w tym także transatlantyckich), tysiące kilometrów w samochodzie przejechanych zarówno po Stanach, ale i polskich (szczególnie dolnośląskich) drogach. W 2017 roku razem z rodzicami realizowała projekt #52oddechynatury, czyli każdy weekend na łonie przyrody.
To zapamiętam na długo…
Mimo że jest wiele podróżujących rodzin z małymi dziećmi, informacja o tym, że lecimy z 14-miesięczną córką do Stanów i zamierzamy przejechać 5,5 tys. kilometrów, odwiedzić Los Angeles, Las Vegas i San Francisco, ale też aktywnie zwiedzić 7 Parków Narodowych i 3 Parki Stanowe, w tym chodzić po górach, wprawiła naszych bliskich w osłupienie.
„Z takim małym dzieckiem? Przecież to męka! Dla niego i dla Was”. Nie była.
To nie był nasz pierwszy raz w Stanach, ale to właśnie ta wyprawa do dziś śni nam się po nocach. Amerykańska przyroda Parków Narodowych jest jedyna w swoim rodzaju i wielokrotnie zapiera dech w piersiach. Móc zobaczyć to, co dotąd widziało się tylko w filmach i pięknych fotografiach to było coś.
Jednak najważniejsze tkwiło gdzieś indziej… w tym, że zobaczyliśmy to razem. Nasza córka z pewnością nie będzie pamiętała o tym, że wędrowaliśmy przez Pustyni Mojave w Kolorado, staliśmy na krawędzi Wielkiego Kanionu, wspinaliśmy po krętych i stromych ścieżkach w Górach Skalistych Narodowego Parku Zion, czy zachwycaliśmy się wschodem słońca z widokiem na Golden Gate w San Francisco, ale mocno wierzę, że w jej sercu coś pozostanie. Świadomość, że ma szczęśliwych, realizujących się rodziców. A kiedy za kilkanaście lat usiądziemy na kanapie oglądając zdjęcia, obok nas będzie odważna, ciekawa świata i wrażliwa na jego piękno, pewna siebie dziewczyna, która wie, że może wszystko! Bo świat stoi przed nią otworem!
Na co dzień aktywnie podróżujemy po Dolnym Śląsku starając się udowodnić, że z dzieckiem naprawdę można wszystko, a podróż niekoniecznie musi być daleka, żeby była wartościowa. W tym roku zamierzamy zrealizować dwa wrocławskie projekty i pokazać trochę miasta z zielonej i podróżniczej perspektywy.