Szalona, żądna przygód rodzinka
www.ikedzierski.comNadia, Aga i Łukasz Kędzierscy – podróżują – jak mówią – od zawsze, a od ponad dwóch lat z córeczką, małą Nadią. Właśnie na blogu pokazują, że podróże z małym dzieckiem są proste i przyjemne, i jeżeli tylko ktoś chce, bez problemu może wyruszyć w podróż, bo „ograniczenia istnieją tylko w naszych głowach”. Rodzina Kędzierskich opisuje wszystkie swoje podróże – te po dalekim świecie, a także wyprawy w bliskich lokalizacjach, dzieląc się informacjami, o tym, co ciekawego ich spotyka po drodze, ale i praktycznymi radami, które pomagają w zorganizowaniu wyjazdu. Mocną stroną bloga są fotografie. Często inspirują do obrania innych kierunków podróży. Ich zamiłowanie do aktywnego spędzenia wolnego czasu sprawia, że nie boją się żadnych nowych wyzwań – ani snorkelingu w Indonezji, kanioningu we Francji, ani boulderingu w USA czy też penetrowania jaskiń w Słowenii, wspinaczki skalnej we Włoszech, a ostatnio nurkowania w Egipcie.
Nadia w wieku 12 miesięcy jadła smażony makaron, krewetki, tropikalne owoce, podziwiała murale Zacharevica i plantacje herbaty w Malezji, odwiedzała też najlepsze zoo i akwarium w Singapurze. Zaledwie kilka miesięcy później zwiedzała Angkor Wat, pływała po jeziorze Tonle Sap w Kambodży, robiła babki z piasku na tajskich plażach, a także piła sok z granata, huśtała się na hamaku i odwiedzała miejsca, związane z kolebką chrześcijaństwa w Izraelu...
Wszystko to jest możliwe, dzięki temu, że… nie lubimy biur podróży i organizowanych wyjazdów, bo one ograniczają, ponieważ nigdy nie ma czasu na spokojne i powolne poznawanie danego miejsca. Zamiast tego wolimy kupić bilety, spakować plecak i nie zapominając zabrać przewodnika, zamknąć za sobą drzwi mieszkania i szeroko otworzyć umysł. Przygoda, niesamowici ludzie, serdeczność i chęć poznania drugiego człowieka już na nas czekają. To sprawia, że czujemy się wolni – i jeżeli podoba nam się dane miejsce, to zostajemy w nim na dłużej. I odwrotnie – jeśli nie znajdujemy w nim nic interesującego – wyjeżdżamy już następnego dnia. Wszystko to musimy zmieścić w 26 dniach dostępnego urlopu. Ale dla chcącego – to nic trudnego.
