Przed pustostanem na pl. W. Wróblewskiego przechodnie zapalają znicze i składają kwiaty. W budynku w ubiegłą środę znaleziono zwłoki 38-letniego, bezdomnego mężczyzny. Niewykluczone, że był w środku, gdy ktoś zabezpieczył pustostan i zabił deskami jedyne wejście do budynku.
– Te kwiaty i znicze świadczą o tym, że historia Krzysztofa ludzi poruszyła. To dobrze, że jego śmierć nie przeszła niezauważona. Ciągle mnie to nurtuje, że umierał z wycieńczenia, w cierpieniu i w samotności – mówi Andrzej Ptak, koordynator projektu Pracy Ulicznej, realizowanego przy Wrocławskim Kole Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta.
W czwartek wieczorem znajomi zmarłego Krzysztofa, streetworkerzy i wolontariusze, którzy pomagają bezdomnym, zorganizowali symboliczne pożegnanie.
– Ta śmierć powinna być przestrogą i apelem o większą wrażliwość, by dokładniej sprawdzać pustostany, zanim zostaną one zamknięte – dodaje Andrzej Ptak, który znalazł zwłoki Krzysztofa, i obawia się, że mógł on umrzeć w zamkniętym budynku. Prokuratura i policja prowadzą dochodzenie w tej sprawie.
jr