Zawsze uśmiechnięty i skory do żartów, a przy tym znakomity sportowiec. Taki jest Piotr Małachowski wicemistrz olimpijski z Pekinu, wicemistrz świata z Berlina i Moskwy oraz aktualny mistrz Europy z Barcelony w rzucie dyskiem. Zawodnik Śląska (chociaż nie mieszka we Wrocławiu) i pomysłodawca rzutów przez Odrę, zawodów które w kilkanaście dni temu odbyły się we Wrocławiu.
Andrzej Lewandowski: Rzuty przez rzekę to Pana pomysł?
Piotr Małachowski: – Nie do końca. Robert Harting powiedział na jakiś zawodach, że fajnie byłoby jakbyśmy rzucali on z jednej strony Odry, a ja z drugiej. Było to już cztery lata temu i jakoś tego nie zorganizował. Pomyślałem, że może uda się to w Polsce. Fajnie, że zapaliła się do niego firma Tabi, fundacja Kamili Skolimowskiej, no i oczywiście władze Wrocławia. Mam nadzieję, że to się przyjmie i co roku będą rozgrywane we Wrocławiu jakieś fajne zawody.
W jednym z wywiadów powiedział Pan, że nadaje się do ciągnięcia ciężarówki, ale niekoniecznie do rzutów dyskiem. Tymczasem początek sezonu miał Pan znakomity.
Piotr Małachowski: – Rzeczywiście fajnie się zaczął ten sezon. Sam się nie spodziewałem, że aż z takiego wysokiego poziomu zacznę. Nie ma jeszcze tej dynamiki, nie ma jeszcze kilku innych rzeczy więc zobaczymy, jak będzie dalej. Teraz pewnie będzie troszkę spadek wyników, bo ciężko jest poukładać sprawy życiowe. Wróciłem do rzeczywistości i sport trochę zszedł na drugi plan.
Ta rzeczywistość to oczywiście maleńki synek, urodzony w listopadzie, którym się Pan opiekuje?
Piotr Małachowski: – Ta opieka, to może za duże słowo. Wiadomo, że znacznie więcej opiekuje się synkiem jego mama no i rodzina.
Mocno daje w kość?
Piotr Małachowski: – To świetny chłopak i w nocy nie płacze. Robi to tylko wtedy, gdy chce jeść. Ma to po tacie. Mój syn jest bardzo pogodnym dzieckiem, uśmiecha się jak mnie widzi. To też ma po tacie.
Wróćmy do spraw sportowych. Co jest dla pana ważniejsze: mistrzostwa Europy czy Diamentowa Liga?
Piotr Małachowski: – Na razie jest fajnie więc nastawiam się na to i na to. Chce powalczyć, już 5 czerwca w Rzymie zdobyć kilka punktów, później 14 w Nowym Jorku i zobaczymy, co będzie dalej. Najważniejsze są jednak mistrzostwa Europy. Startuję z orzełkiem na piersi, więc trzeba walczyć o jak najlepszy wynik.
Byle tylko omijały pana kontuzje, bo zawsze przed najważniejszymi imprezami boryka się pan z jakimś urazem.
Piotr Małachowski: – Sport na wysokim poziomie charakteryzuje się tym, że są kontuzje. Mnie na razie nic nie dolega więc jest dobrze. Mam nadzieję, że będę zdrowy i wyniki będą świetne.
AL/mic