MKS to czerwona latarnia Orlen Basket Ligi Kobiet. Drużyna z Mazowsza jako jedyna w tym sezonie nie wygrała meczu i jako jedyna zmieniła już trenera - Rafała Haponika zastąpił Paweł Curyl. Także bilans małych punktów przełożony na średnią różnicę w meczu nie może napawać optymizmem - co spotkanie koszykarki z Pruszkowa od rywalek dzieli blisko 30 oczek.
Najbliżej wygranej MKS był w starciu z Basketem 25 Bydgoszcz, przegrywając 71:83 oraz grając z Energą Toruń, kiedy to było 77:64 dla podopiecznych Elmedina Omanicia. W meczu pierwszej rundy Ślęza wygrała w Pruszkowie bardzo przekonująco, bo aż 100:53. Więcej punktów niedzielnym rywalkom 1KS-u rzuciła tylko PSI Enea AJP Gorzów Wlkp. - 110. W październikowej konfrontacji doskonale zaprezentowała się Digna Strautmane, zdobywając 21 punktów, do czego dołożyła 9 zbiórek. Po stronie MKS-u najlepiej zagrała Emily Maupin, autorka 17 oczek.
Problem w tym, że amerykańska podkoszowa nie wystąpiła w meczu ligowym od 15 grudnia, a klub po porażce z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin ogłosił, że Maupin rozwiązała kontrakt za porozumieniem stron. W związku z tym MKS ponownie, tak jak w zeszłym sezonie, gra wyłącznie w polskim składzie. Najlepiej punktującą zawodniczką ekipy z Mazowsza jest Marta Marcinkowska, która z konieczności oddaje blisko 11 rzutów w meczu - zdecydowanie więcej niż na jakimkolwiek etapie swojej seniorskiej kariery. Przekłada się to na 11.7 punktu na mecz, do których dokłada 5 zbiórek.
Drugą skrzydłową w pierwszej piątce MKS-u jest Marta Stawicka. Jej drugi sezon na parkietach Orlen Basket Ligi Kobiet wiąże się ze znaczącym progresem pod każdym względem. Z zawodniczki, która zdobywała niespełna 3 punkty na spotkanie stała się koszykarką, która legitymuje się średnią na poziomie 8.5 punktu, co jest drugim wynikiem wśród zawodniczek U-23. Poprawiła się też jeżeli chodzi o zbiórki, asysty czy skuteczność z gry.
Ślęza zdecydowanym faworytem, ale musi zagrać na 100 procent
Zespół z Pruszkowa zdecydowanie odstaje od reszty stawki Orlen Basket Ligi Kobiet - fakty i liczby są dla MKS-u nieubłagane. Należy jednak docenić niedzielne rywalki Ślęzy za to, że zawsze walczą do samego końca i ciężko pracują, aby maksymalnie jak najbardziej utrudnić życie swoim przeciwniczkom. Tak z pewnością będzie także w KGHM Ślęza Arenie.