Jakub: Moje pierwsze wspomnienia związane z wyprawami na ryby łączą się z osobą dziadka. Podbierak, który posiadał kojarzył mi się z bajką o „Panu Kleksie”, który za pomocą identycznego niemal urządzenia łapał motyle. Chodziliśmy zawsze na tamkę, a konkretnie to chyba była śluza, która mieści się na tzw. moście Kilometrowym. Znajduje się tam ścieżka spacerowa. Pamiętam, że w czasach mojego dzieciństwa wiele osób się tam kąpało.
Anna: Jak byłam dzieckiem chodziliśmy często na tamę. Tam się można było poopalać, połapać raki. Teraz można dojechać, ale już z innej strony niż kiedyś – rowerem. Mam wrażenie, że rzadko ktoś tam zagląda, ale ja – gdy tylko mogę, to chodzę tam z córką.