Maria: Zawsze, gdy po mszy Świętej idę na spacer i spojrzę na miejsce, gdzie obecnie mieści się strzelnica i hotel, to widzę jezioro, które było tam kiedyś i łąki, na których wypasało się bydło. W lecie łowiliśmy ryby, a w zimie jeździliśmy na łyżwach. Mój brat – żeglarz swoją pierwszą łódź, którą zbudował, wypróbowywał właśnie na tym jeziorku. Wieczorem i w nocy słyszało się w domu dochodzące stamtąd rechot żab oraz cykanie świerszczy.