Poznając całe techniczne podbasenie wrocławskiego aquaparku można poczuć się trochę jak na lekcji chemii. Ale przecież woda, która króluje w tym obiekcie, to najbardziej popularny związek chemiczny H2O. Jest jej w basenach 2,5 tys. m sześciennych, z czego najwięcej w basenie sportowym – 1000 m szesc.
W plątaninie korytarzy, przejść, rur, zbiorników i przewodów można się szybko zgubić. Nie pomaga wszechobecny szum – niczym na hali produkcyjnej. Ale to nie powinno dziwić. Strefa techniczna aquaparku to istna fabryka… nie tylko wody.
Fabryka prądu i powietrza
Zwiedzanie strefy technicznej rozpoczęliśmy od miejsca, gdzie produkowany jest prąd. W skali roku obiekt produkuje sobie 80 proc. energii elektrycznej. – Agregaty chodzą non-stop i w nocy, gdy nasze zapotrzebowanie jest niewielkie, to sprzedajemy prąd do sieci i jesteśmy wtedy producentem – zakładem elektrycznym – mówi główny energetyk aquaparku Jerzy Wójciak. Sercem tej część jest dwunastocylindrowy silnik w układzie V, zasilany gazem. – Jest to adaptowany silnik szesnastotonowej ciężarówki MAN, produkuje 352 kW energii elektrycznej i 520 kW energii cieplnej – wylicza Jerzy Wójciak.
Kolejne miejsce, które zwiedzamy, to centra wentylacyjne. Jest ich pięć i to tutaj właśnie jest przygotowywane całe powietrze, które napływa do strefy z basenami. Najpierw jest ono odpowiednio ogrzewane, ponieważ temperatura powietrza powinna być większa zaledwie o 2 stopnie od temperatury wody. Dzięki temu są mniejsze braki w całym wodnym systemie, ale także większy komfort klientów.
Oczyszczalnia wody
Woda, która jest w basenach, jest w obiegu zamkniętym i jest tam dostarczana w niewielkim nadmiarze. Dlatego na brzegu każdego basenu można zauważyć ciągłe "wylewanie się" wody. Trafia ona do tzw. zbiorników przelewowych. Po skomplikowanym i wieloetapowym procesie licznych filtracji, w większości trafia ona z powrotem do obiegu – o czystości porównywalnej jak woda destylowana. Uzupełniać wodę w basenach trzeba średnio 50 litrów na jednego klienta na dobę.
Laboratorium chemiczne
Wrocławski Aquapark to istne laboratorium chemiczne. Czuć to dosłownie, gdy tylko zbliżamy się do budynku. I choć mówi się, że "pachnie chlorem", to w rzeczywistości charakterystyczny zapach wody basenowej dają chloraminy, czyli związki powstające w chlorowanej wodzie.Podczas wycieczki mijamy m.in. wytwornica dwutlenku chloru, który jest jednym ze stosowanych tu środków dezynfekcyjnych. Jest to środek znany każdemu – woda pitna jest też uzdatniania dwutlenkiem chloru. – Używamy go do uzdatniania wody wykorzystywanej do płukania filtrów, ponieważ dwutlenek chloru sam w sobie jest dużo trwalszy niż podchloryn sodu – używany do wody – zdradza tajniki swojej pracy Maciej Subiech, mistrz zmiany. W dalszym zgłębianiu chemicznych tajników dowiadujemy się, że pH wody w basenach jest w przedziale 6,8-7,2. Aby pH było właściwe, dodawany jest do wody podchloryn, który jest zasadowy i podnosi pH, a następnie kwas siarkowy 35 proc., pełniący funkcję korektora pH. O to, by wszystkie parametry wody były właściwe, dbają elektronicznie sterowane dozowniki, których działanie stale jest kontrolowane przez pracowników. W sumie pracuje to 14 osób, 5 na jednej zmianie.
Wśród ważnych substancji chemicznych poznaliśmy także koagulant. Wspomaga on proces filtracji wody i wpływa na barwę i mętność wody.
Pod basenami jest zbiornik solanki – 30-proc. chlorek sodu. Na "słonych" basenach jest stężenie soli 1,5 proc. (Bałtyk na polskim wybrzeżu ma zasolenie 7-8 promili).
Tuż przed zakończeniem zwiedzania strefy technicznej, mijamy kilkanaście worków soli. – Jest ona czystsza, niż ta w naszych domach i służy do wytwarzania podchlorynu – mówi Maciej Subiech.
Kilkadziesiąt minut w strefie, która mieści się zaledwie kilka metrów pod kąpiącymi się klientami aquaparku, zmienia zupełnie świadomość tego, ile procesów musi zaistnieć, by kąpiel była przyjemna, zdrowa i bezpieczna.
arc