Biografia za zgodą rodziny
– Nie podejrzewałam, że mogę się z nim zmierzyć – mówi Dorota Karaś. Propozycję napisania biografii Zbigniewa Cybulskiego na przypadające w tym roku 90. rocznicę urodzin oraz 50. rocznicę śmierci aktora dostała od krakowskiego wydawnictwa. Swoją decyzję uzależniła od rozmowy z rodziną aktora. – Pani Elżbieta Chwalibóg-Cybulska nie miała nic przeciwko, by pracować nad taką książką, ale szybciutko się wycofała i zapowiedziała, że o Zbyszku nie chce rozmawiać, a dokumenty i zdjęcia przekaże mi syn, Maciek Cybulski – opowiada gdańska dziennikarka. Udało się przekonać najbliższych, udzielili wsparcia. Drugim argumentem „za” okazał się Gdańsk, gdzie Zbigniew Cybulski spędził lata, m.in. tworząc Studencki Teatrzyk Bim-Bom, a gdzie Dorota Karaś mieszka i pracuje. – Dużo materiałów miałam pod ręką – dodaje.
Kożuch Zbyszka
Praca nad książką wymagała podróży (głównie do Warszawy, Krakowa i Wrocławia) i spotkań z ludźmi. Z niektórymi, jak z wdową po Zbigniewie Cybulskim, Dorota Karaś rozmawiała wielokrotnie i dopytywała o wiele spraw. Inni pomagali ustalić jakiś, pozornie nieistotny, detal. – Pani z Muzeum Historii Katowic udostępniła mi rewelacyjny list Zbyszka do rodziców z października 1945 roku, pisany dziecięcym charakterem pisma, w którym w dramatyczny sposób opisuje przeżycia swoje i bliskich w czasie wojny – mówi Dorota Karaś. Z córkami Antoniego Cybulskiego, brata Zbyszka, dziennikarka rozmawiała tylko telefonicznie, ale okazało się, że pamiętały swojego ojca w poplamionym krwią kożuchu Zbyszka, w jaki był ubrany 8 grudnia, gdy wskakiwał do pociągu na peronie trzecim wrocławskiego dworca. – Antoni był tak przywiązany do kożucha, że nosił go długo po śmierci brata. Ta jedna informacja miała kolosalne znaczenie – podkreśla Dorota Karaś.

Obchody 50. rocznicy śmierci Zbyszka Cybulskiego w CeTA
Wydarzenie kinowe / Fabularny Centrum Technologii Audiowizualnych (CeTA)
Maciek – postać tragiczna
Co pamiętali 50 lat po śmierci Zbyszka ludzie, którzy go spotkali? Wdowa Elżbieta Chwalibóg-Cybulska zapomniała o wielu wydarzeniach ze swojego związku, z kolei kostiumografka Halina Dobrowolska opowiedziała z detalami o wspólnych ze Zbyszkiem studiach w Krakowie, o wycieczkach do Zakopanego, odwiedzanych miejscach. Na rozmowę zgodził się także Maciek Cybulski, syn aktora, który w chwili śmierci ojca miał sześć lat. – Miałam wrażenie, na ile udało mi się go poznać, że miał w życiu dwie fazy – odcinania się od ojca, co wydaje się naturalne, zważywszy, jak rozpoznawalną postacią był Cybulski, i podkreślania związków z ojcem, gdy występował w filmie dokumentalnym, jeździł na wręczenia nagród im. Zbyszka Cybulskiego – wyjaśnia Dorota Karaś. Przeważał jednak czas, gdy z ojcem nie lubił być kojarzony.
Autorka przywołuje w książce rodzinną opowieść Cybulskich, gdy po śmierci aktora Maciek jechał taksówką z matką, a zapytany przez ciekawskiego kierowcę o nazwisko odparł „Maciek Buła”. – Był małym chłopcem, a miał świadomość, że nazwisko „Cybulski” mu ciąży – dodaje Dorota Karaś i przyznaje, że w pewnym sensie Maciek stał się postacią tragiczną, a jego życie potoczyło się niefortunnie (odszedł w lutym 2016 roku), dyskretnie, ale wspomina o awanturach, jakie Maciek wszczynał w domu matki czy w dzielnicy.
Wrocławska miłość
Równie dyskretna jest Dorota Karaś, pisząc o Ewie Warwas, miłości Zbyszka, wrocławskiej aktorce pantomimy. W wielu publikacjach ten temat całkowicie przemilczano, choć związek z piękną brunetką był poważny. To właśnie Ewa Warwas towarzyszyła mu tej nocy, którą zakończył fatalny skok do pociągu. – Stwierdziłam, że nie będę tej relacji ukrywała, bo moja książka nie ma być hagiografią, zresztą pani Elżbieta Chwalibóg-Cybulska nie próbowała zafałszowywać prawdy, zdawała sobie sprawę, że w życiu męża pojawiały się różne kobiety – opowiada Dorota Karaś. Jedną z ważniejszych stała się też Marlena Dietrich, którą aktor poznał we Wrocławiu.
Rozmówcy i ci, których zabrakło
Dorota Karaś sporo czasu spędziła właśnie w mieście, w którym Zbyszek bywał regularnie – grał tu w filmach, miał przyjaciół, ważną dla siebie kobietę, tutaj także zginął, wskakując pośpiesznie do pociągu do Warszawy. Wątków wrocławskich jest wiele. Autorka książki „Cybulski. Podwójne salto” przyznaje, że spotykała się z wieloma wrocławianami, którzy pomogli nakreślić portret aktora. – Zależało mi, by porozmawiać nie tylko z aktorami, ale i z tymi, którzy znali Zbigniewa Cybulskiego przelotnie, jak elektryk Henryk Tass z Centrum Technologii Audiowizualnych czy fotograf Stefan Kurzyp – nie znali go całościowo, ale wystarczająco, by pamiętać ciekawe historie i anegdoty – przekonuje Dorota Karaś. Nie udało mi się znaleźć lekarzy, którzy byli przy śmierci aktora. Szpital im. Rydygiera, do którego przywiozła Cybulskiego karetka z dworca, już nie istnieje, a jeden z lekarzy, który miał 8 stycznia 1967 roku dyżur, zmarł w ubiegłym roku, drugi z lekarzy mieszka w Stanach, ale nie udało się z nim skontaktować. Nie powiodła się próba odnalezienia studentów, którzy przeprowadzili z aktorem wywiad dla miesięcznika „Odra”, gorzki, pełen niechęci, jadu.
W tomie „Cybulski. Podwójne salto” autorce udało się jednak znacznie więcej. Przybliżyć sylwetkę Cybulskiego i fenomen jego osobowości oraz stylu gry aktorskiej nie tylko pokoleniu, które jeszcze dobrze go pamięta, ale temu, dla którego aktor nie był już idolem i postacią kultową. Po lekturze powinni zwrócić na niego baczną uwagę.
O specjalnych obchodach 50. rocznicy śmierci Zbyszka Cybulskiego przeczytacie w Zbigniew Cybulski: 50. rocznica śmierci. Przegląd filmów.